Jak chyba każde dziecko, marzyłam o psie. W naszym ówczesnym mieszkaniu jakikolwiek dodatkowy lokator, nawet jeśli byłby niezbyt duży i nie potrzebowałby własnego łóżka – to już na pewno przelałoby czarę mieszkaniowej goryczy.

Sprawę rozwiązał, z typową dla siebie pomysłowością, mój dziadek. Podarował mi smycz (prawdziwą, ze sklepu zoologicznego, nie jakiś zwykły sznurek) i powiedział, że od dzisiaj mogę mieć swojego psa z wyobraźni. W dowolnym rozmiarze i kolorze. Poczułam się przekonana, bo w sumie to oznacza, że codziennie mój piesek może wyglądać inaczej, a z prawdziwymi psami to już takie łatwe nie jest. Same zalety. Kiedy dziadek zabierał mnie do parku, nigdy nie zapominałam o tym, że należy zabrać ze sobą mojego psa. Paradowałam ze smyczą i byłam bardzo dumna. Jedyna rzecz, która mnie trochę rozpraszała to było to, że piesek wyglądał na bardzo malutkiego, bo smycz ciągnęła się po ziemi. Do pełni szczęścia brakowało mi tylko tego, żeby w jakiś sposób pokazać, że mój pies, chociaż z wyobraźni, jest naprawdę bardzo duży. Żeby upamiętnić moje wspaniałe zwierzę, zażyczyłam sobie zapozować do zdjęcia z nim. Mam je do tej pory.

2017-maja-starakiewicz-lubie-zmyslac-il1

Kiedy dziadek zabierał mnie do parku, nigdy nie zapominałam o tym, że należy zabrać ze sobą mojego psa. Paradowałam ze smyczą i byłam bardzo dumna. Jedyna rzecz, która mnie trochę rozpraszała to było to, że piesek wyglądał na bardzo malutkiego, bo smycz ciągnęła się po ziemi. Do pełni szczęścia brakowało mi tylko tego, żeby w jakiś sposób pokazać, że mój pies, chociaż z wyobraźni, jest naprawdę bardzo duży. Żeby upamiętnić moje wspaniałe zwierzę, zażyczyłam sobie zapozować do zdjęcia z nim. Mam je do tej pory.

Wspaniale jest móc zmyślać – ja ciągle spędzam na tym całkiem sporo czasu. Nie dość, że to przyjemne, to na dodatek – całkiem pożyteczne. Dziecięca skłonność do fantazjowania ma swój ukryty sens. Każda historia, która pojawia się w małej głowie to rodzaj eksperymentu myślowego. Myślimy o przygodach smoków, kosmitów czy zwierząt, ale w gruncie rzeczy rozpracowujemy swoje własne przygody w przyszłości: trudności, które mogą nas spotkać, emocje, które kiedyś będą nam towarzyszyć. Raz opowiedziane, kiedyś wydadzą się jakby odrobinę bardziej znajome i mniej przytłaczające. Ponadto, konstruowanie losów bohatera daje możliwość wczucia się w czyjeś emocje i punkt widzenia.

Zmyślanie to nie jest czysty eskapizm – w opowieściach znajdujemy otuchę, wzorce osobowe i doznania, które mają wpływ na to, jakimi jesteśmy ludźmi. Dzieje się tak, ponieważ „(…) jesteśmy istotami interpretującymi. Wszyscy na co dzień doświadczamy zdarzeń, którym staramy się nadać znaczenie (…). Narracja jest podobna do nici, która splata ze sobą zdarzenia, tworząc opowieść (…). Wszystkie konstruowane przez nas opowieści współtworzą nasze życie i nadają mu kształt”[1]A. Morgan, Terapia narracyjna. Zabawa w opowiadanie pozwala ćwiczyć się w tym splataniu. Dotyczy to także opowieści o fikcyjnych światach, bohaterach i przygodach – zwłaszcza w przypadku dzieci. Choć nie tylko!

Z takim podejściem zgodziło się Biuro Wystaw Artystycznych w Tarnowie, które umożliwiło mi realizację programu edukacyjnego Pociąg do opowieści. Całość składała się z trwającego tydzień cyklu zajęć dla dzieci, szkolenia dla nauczycieli języka polskiego i plastyki oraz animatorów kultury. Udało się także wydać książkę aktywnościową pod tym samym tytułem, która jest rodzajem „warsztatów na wynos”. Na potrzeby książki opracowałam ćwiczenia, które są uporządkowane w kolejności od najprostszych do bardziej złożonych. Dziecko, które wypełnia książkę (samo lub z pomocą dorosłego) przechodzi przez kilka etapów tworzenia opowieści: wymyślanie bohaterów i opisywanie ich, konstruowanie świata przedstawionego czyli „scenografii” oraz układanie fabuły.

2017-maja-starakiewicz-lubie-zmyslac-il2

Wykonanie tych zadań jest trudniejsze, gdy nasza wyobraźnia nie jest odpowiednio rozgrzana. Osoby, które rzadko opowiadają, odczuwają opory przed dzieleniem się swoimi pomysłami, które są fantastyczne, absurdalne czy surrealistyczne. Takie zachowanie wydaje nam się niepoważne, niewłaściwe…W takim wypadku potrzebujemy rozgrzewki, wstępnych ćwiczeń, które sprawią, że będziemy bardziej otwarci na własne pomysły i chętniej się nimi podzielimy – nawet jeśli to dzielenie się, to jedynie zapisanie na kartce papieru.

Narracyjną rozgrzewką może być mówienie o sobie – w końcu to temat, który każdy z nas dobrze zna. Mogą to być także ćwiczenia na uważną obserwację wszystkimi zmysłami – opowiadanie o tym, jakie zapachy, dźwięki i widoki napotkaliśmy w ciągu dnia. Dzieci z taką rozgrzewką radzą sobie różnie – czasami przekroczenie nieśmiałości w mówieniu o sobie jest naprawdę dużym wyzwaniem, ale to bariera, którą warto pokonać, by zyskać świadomość własnych mocnych i słabych stron, marzeń i lęków. Ćwiczenia na obserwację pomagają natomiast kształtować wrażliwość na świat dookoła nas i uczą skupienia.

Pociąg do opowieści wyrósł z przekonania, że opowiadanie, snucie historii, to bardzo wielofunkcyjne narzędzie, a posługiwanie się narzędziami można ćwiczyć – stąd warsztaty dla dzieci (w wieku od 9 do 12 lat), podczas których można było dowiedzieć się, z czego właściwie składa się opowieść, od czego zacząć by ją wymyślić, a także w jakiej formie zapisać. Brzmi to trochę jak bardzo krótki opis kursu creative writing i właściwie trochę takim kursem, choć w wydaniu dla dzieci, był Pociąg.

Podstawowym założeniem całego projektu, w tym warsztatów, było przekroczenie sztywnego podziału (często podtrzymywanego w szkołach) na obraz i tekst, które zazwyczaj przedstawia się jako niemożliwe do połączenia sposoby wypowiedzi. Podczas pierwszych dni zajęć widoczna była konsternacja, że można robić jednocześnie to, co na plastyce, i to co na polskim. Jednak po jakimś czasie dzieciom udało się oswoić taką metodę pracy …i efekty były niesamowite! Niektóre dzieci samodzielnie doszły do wniosku, że w komiksowych dymkach zamiast tekstu można umieszczać rysunki – w ten sposób pokazywały o czym mówi, bądź myśli bohater. Właściwie u każdego dziecka proporcje między tekstem i obrazem były inne. Dało się zaobserwować, że dzieci używają rysunku do kreowania postaci i przedmiotów, natomiast za pomocą tekstu raczej wyrażają fabułę. Można to sprowadzić do tego, że przymiotniki były rysowane, a czasowniki – pisane.

Podczas zajęć dzieci tworzyły między innymi komiksy i mapy, ale zdecydowanie największą atrakcją było wykonanie niewielkiej książki-harmonijki (tak zwanego leporello) z własną opowieścią w środku. Ekscytacja tym zadaniem uświadomiła mi, jak bardzo magicznym i prestiżowym przedmiotem jest w oczach dziecka książka. Wykonanie czegoś, co ma okładkę, a na niej nasze nazwisko, pozwala poczuć się twórcą małego, zamkniętego świata, do którego możemy jednak zaprosić innych ludzi – naszych czytelników. Dzieci świetnie radziły sobie z zabawą samą formą książki. Na potrzeby opowiedzenia historii, książki przybrały kształt zamków, labiryntów i zaroiły się potworami wyskakującymi z rozkładówek. Przestrzeń strony nie była neutralna – rozmieszczenie i forma tekstu były równie ekspresyjne, co treść. Wspólnie bawiliśmy się  kształtem i wielkością liter, by oddać stany takie jak zaskoczenie, zachwyt, strach. Dzieci często nie zdawały sobie sprawy z tego, że szept można oddać za pomocą małych znaków, a krzyk – wielkich.

Gdy tylko opowiedziałam o tej zależności, zaczęły ją całkiem umiejętnie wykorzystywać.

Zdecydowana większość ćwiczeń, zarówno z warsztatów jak i z książki, daje dziecięcej wyobraźni bardzo dużą twórczą swobodę. Tym, co próbowałam osiągnąć wymyślając Pociąg, było pogłębienie własnych pomysłów dzieci – sprawienie, by wymyślane przez nie postaci, miejsca i wydarzenia były wielowymiarowe. Taka wielowymiarowa postać nie powinna być idealna i wszechmocna niczym superbohater, lecz raczej bliższa temu, jacy sami jesteśmy – z wadami i zaletami, strachami i trudnościami, które czasami (nie zawsze) udaje się pokonać. Wielowymiarowy bohater powinien być także dynamiczny – zmieniać się razem z biegiem opowieści, kształtować wraz ze zdobywanym doświadczeniem.

Obcowanie z takimi bohaterami ułatwia zrozumienie tego, że życie jest pełne zmian – jeśli nawet coś dzieje się nie po naszej myśli, jest duże prawdopodobieństwo, że uda nam się coś w tej sytuacji zmienić na lepsze. Służą nam do tego nasze mocne strony, które są jak magiczne przedmioty w plecaku bohatera opowieści. Czasami  do pokonania trudności potrzebujemy sojuszników – z tego powodu podczas zajęć próbowałam kłaść nacisk na to, że jeśli bohater ma jakąś słabość, być może należy mu stworzyć do pary przyjaciela, z którym będzie się dobrze uzupełniał.

W wymyślonym świecie, który nie jest psychologicznie „płaski” bohaterowie miewają też wrogów, z którymi muszą się mierzyć. Podczas zajęć dzieci wymyślały na czym polega  konflikt w ich opowieści. W ten sposób, nieświadomie, wykorzystały jeden z najstarszych i najbardziej wszechstronnych toposów literackich – motyw walki dobra ze złem. Zabaw, które przybliżają dzieciom te „wielkie mity ludzkości” można wymyślić całą masę. I mam nadzieję, że będę jeszcze miała okazję zmierzyć się z tym zadaniem, bo dzieci to wspaniali opowiadacze, gdy tylko wesprze się je odpowiednią zachętą, a czasami podsunie pomysł, który skieruje ich wyobraźnię na zupełnie nowe, nieużywane jeszcze tory, które prowadzą, powiedzmy, do Krainy Niewidzialnych Zwierząt.

***

Książka aktywnościowa Pociąg do opowieści jest udostępniona za darmo na licencji Creative Commons. Można ją drukować w dowolnej liczbie egzemplarzy i wykorzystywać zarówno do zabawy w domu, jak i podczas lekcji w szkole bądź zajęć warsztatowych. Książkę można pobrać ze strony www.bwa.tarnow.pl.

Przypisy   [ + ]

1. A. Morgan, Terapia narracyjna