Palermo może cię zachwycić albo przerazić. Zanurzysz się dobrowolnie i z pasją w tym mieście i będziesz chłonąć ruchy jego wnętrzności i wyziewy starych kamienic, albo cię wessie, gdy tam dotrzesz, przeciągnie bezceremonialnie przez zapchane ulice i wypluje, gdzieś na pobliskim wybrzeżu przy okazji zarażając bakterią, powodującą ciężkie niestrawności.

Miasto na południu Europy, europejskie, afrykańskie, azjatyckie, nadmorskie, zniszczone wiekowym użytkowaniem, miejscami bardzo dobrze sytuowane, kastowe. Wypełnione wszystkim i nicością, co spogląda z ciemnej, wąskiej, wilgotnej uliczki, bogactwem i biedą, owocami, hałasem, przekleństwami i prośbami do bogów. Trąbiące nieustannie samochody, palmy, staromodni kelnerzy w średnim wieku, którzy podają espresso i straszliwie słodkie ciastka, korki, drzewa cytrusowe, śmieci, obłędne hibiskusy i fikusy, brud, malownicze pałace i podwórka, zapach ryb i kanalizacji, najlepsza w mieście pizza, susząca się bielizna, nadmorskie sanatorium, barokowe kościoły. Zachwyt wielością do zwymiotowania.

Palermo w tym roku gości dwunaste Manifesta – nomadyczne biennale sztuki organizowane każdorazowo w innej lokalizacji. Wybór miejsca oceniam jako wyjątkowo dobry. To miasto dało sztuce współczesnej niesamowity obszar do eksploracji – chciałoby się rzec: badań nad konstrukcją dzisiejszego świata złożonego z cierpienia, wizji, nadziei, człowieczeństwa i zrujnowanych budowli. Nie mogę pozbyć się wrażenia, że Palermo boli jego mieszkańców, niezależnie od tego, jak długo tu są. Że coś działa źle w tej konglomeracji istot.

fot. Krzysztof Siatka

Twórcy wydarzenia dostrzegli duży potencjał analizy kondycji świata na podstawie studiów tego miasta. Weszli w role mediatorów. Negocjatorów pomiędzy miastem, jego mieszkańcami, przybyszami, władzami, gośćmi, turystami, pomiędzy naturą i kulturą, które konstytuują Palermo. Zatem kurator sztuki w Palermo jako mediator treści i negocjator stara się doprowadzić do wzajemnego zrozumienia potrzeb i w konsekwencji do może nowego porozumienia.  Podejście to zaowocowało utworzeniem zespołów badawczych nad miastem, jego kulturą, społeczeństwem, historią, przyrodą. Jedna z publikacji obecnych na biennale jest następstwem tego interdyscyplinarnego projektu – Palermo Atlas – analiza miasta, która może inspirować do planowania przyszłości tego miejsca. A miejsce to zostało przez kuratorów-mediatorów i artystów potraktowane jako skupiające jądro globalnego świata. Jako ukształtowane przez przepływy i wędrówki, z Afryki do północnej Europy, z Indonezji aż po Gibraltar i Ameryki. Problemy globalnego świata są widoczne w Palermo i oddają im głos manifestowi artyści. Ale także miasto to ujawnia się jako doskonałe pole potencjalnego doświadczania nowych idei rozumienia konstrukcji świata.

fot. Krzysztof Siatka

Motywem przewodnim Biennale stał się ogród jako miejsce, gdzie natura ściera się z kulturą, to, co zastane z tym co przybywa z zewnątrz, gdzie to, co rodzime toczy walkę z potencjalnie toksycznym, z którym niewykluczone, że ostatecznie wejdzie w symbiozę, by stworzyć nową formę. Nową formę współistnienia, bycia razem. W takim pozytywnym duchu brzmią także wypowiedzi włodarzy miasta Palermo opublikowane we wstępie katalogu imprezy: geopolitycznie wyjątkowe miejsce na ziemi jest otwarte na możliwości, które stwarza napływ migrantów i ich obecność. Dużo więcej niepolukrowanej krytyczności oraz wręcz otchłani bólu zawierają prezentowane w ramach Manifesta prace. Można je odnaleźć w miejscach, które bynajmniej nie są przestrzeniami wystawienniczymi na co dzień, w małych kościołach, starych pałacach, w podwórkach, na placach, w ogrodzie botanicznym. To jest zaleta tego biennale, nie ma tutaj nadmiernej, albo żadnej aranżacji. Są przestrzenie z historią, i prace, które wchodzą w te przestrzenie. Trochę jakby w gości, trochę jakby w niektórych przypadkach nie mogły się zadomowić i oswoić, odnaleźć. Bycie przybyszem to konieczność ciągłej negocjacji. W ogrodzie botanicznym Michael Wang postawił obok ogrodzenia schody – można po nich wyjść i stanąć na szczycie. Stamtąd widać wnętrze ogrodu i to, co jest za murem – tam znajdują się jakieś postindustrialne nieużytki oraz także bujna roślinność, jednak taka, która nie znalazła się na obszarze pielęgnowanym. Tamta roślinność pojawiła się na terenie zmienionym przez działania człowieka, może wyrosła na glebie skażonej przez przemysł. Nikt się nią nie interesuje, radzi sobie sama, przybiera formy pierwotne, zdolne przeżyć w ekstremalnych warunkach. Może jest jej lepiej? Może dla rośliny brak ingerencji człowieka to pożądany stan? Może ogród dla niej to więzienie, albo zakład opiekuńczo-wychowawczy, gdzie doskwiera jej brak samostanowienia.

fot. Krzysztof Siatka

Do świata natury odwołują się także prace usytuowane w Pałacu Butera. Maria Theresa Alves analizuje obecność globalnych motywów w lokalnej strefie jedzenia i w krajobrazie Palermo. Regionu, który definiują formy napływowe: agawy z Meksyku, pomidory i ziemniaki z Andów, charakterystyczne drzewa Jacaranda i Ceiba z Brazylii. O tym co tutejsze-nietutejsze i obecne na całym świecie opowiada Fallen Fruit w instalacji Theatre of the Sun złożonej z tapet i map, na których zaznaczone są drzewa owocowe rosnące w mieście w przestrzeniach prywatnych i publicznych. Owoce i nasiona mają wymiar kulturowy i polityczny. Podróżują po całym świecie, są pożądane, wyjątkowe, niechciane, skażone, ekologiczne, modyfikowane. Czasem przybywają gdzieś przez przypadek i zapuszczają korzenie.

fot. Krzysztof Siatka

W videoinstalacji Wishing Trees Uriel Orlow opowiada osobiste historie uchodźców, którzy pracują w restauracjach w Palermo, oraz aktywistów ruchu antymafijnego. Słuchaczami tych historii i świadkami zdarzeń z przeszłości są trzy drzewa: cyprys zasadzony przez św. Benedykta Massari, syna afrykańskich niewolników, kucharza i pierwszego czarnego świętego Kościoła katolickiego, fikus rosnący przy dawnym domu sędziego śledczego Giovanniego Falcone i jego żony, zamordowanych przez sycylijską mafię oraz drzewo oliwne, pod którym podpisano we wrześniu 1943 roku zawieszenie broni przez Włochy. Natura karmi się ludzką krwią, człowiek karmi się naturą, przepływy soków pozwalają wzrastać. Niestety poddawane kontroli i naciskom brutalnej władzy silniejszego nie rozprzestrzeniają się sprawiedliwie. Globalny ogród nie jest rajskim ogrodem zasiedlonym przez różnorodne, współegzystujące organizmy, okazuje się polem walki: jeden organizm wchłania inny, wzrasta na jego szczątkach, karmi się jego możliwościami. Takie jest Palermo. Jak pisze Rosi Braidotti o rodzaju polityki, do której odniesienia obecne są na Manifesta: Posthumanistyczna, witalistyczna polityka przemieszcza granicę między życiem i śmiercią, wskutek czego zajmuje się nie tylko władaniem żywymi, lecz także praktykami umierania. Większość z nich wiąże się z nieludzkimi zjawiskami społecznymi i politycznymi takimi jak bieda, głód czy bezdomność – z tym, co Zillah Eisenstein celnie określiła jako „globalną obscenę”. Ciała tych podmiotów, które stanowią nośnik różnicy (inni upłciowieni/tubylczy/przyrodniczy) stają się w związku z tym dla globalnego systemu gospodarczego ciałami przeznaczonymi do jednorazowego użytku.[1]Rosi Braidotti, Po człowieku, Warszawa 2014, s. 221Tutaj przechodzimy już zdecydowanie z jednej części wystawy: Garden of Flows do kolejnej: Out of Control Room. Jeśli lęk przed wyginięciem rodzaju ludzkiego był czymś powszechnym w erze nuklearnej, kondycja postludzka bądź też antropocen rozciąga horyzont śmierci na większość gatunków – zauważa dalej filozofka.[2]J.w.W jaki sposób – pytają twórcy wystawy – społeczeństwo obywatelskie może uzyskać dostęp do władzy w momencie, gdy sprawy wydają się być poza kontrolą? W jaki sposób można oddać sprawczość ludzkim i nie-ludzkim podmiotom w sprawach, które ich dotyczą? Możliwość rebelii i aktów oporu zasugerowana została już w ogrodzie, gdzie mimo kontroli ogrodnika, w ramach instalacji Lituation Lungiswa Gqunta porozrzucała szklane butelki z benzyną.

fot. Krzysztof Siatka

W Palermo, mieście przepływów, wysuniętym na samo południe Europy, artyści czynią widzialnym globalny kryzys uchodźczy i jego konstytutywny charakter epoki post-humanizmu. Pod powierzchnią teraźniejszości ukrywają się głosy przeszłości. W pięknej instalacji The Soul of Salt Patricia Kaersenhout odnosi się do legendy niewolników, według której niejedzenie soli czyni ciało lekkim na tyle, by możliwy stał się lot z powrotem do Afryki. W Pałacu Forcella De Seta usypana została biała góra z soli. Na wyświetlanym obok filmie widzimy grupę uchodźców, która śpiewa dziewiętnastowieczną pieśń niewolników. W wyobraźni jedni mogli i drudzy mogą być wolni, w rzeczywistości nie byli i nie są. Ich ciała uwięzione były i są na plantacji, kiedyś bawełny, dzisiaj owoców uprawianych we Włoszech i sprzedawanych w europejskich sklepach, w mieście w brudnej dzielnicy, w ogrodzie, wiszą na drzewach lub leżą zastrzelone w rowie przez mafijnego organizatora głodowo płatnej pracy dla imigrantów, toną w morzach u wybrzeży Sycylii, zasiedlają statki niewpuszczane do włoskich portów.

fot. Krzysztof Siatka

Na Manifesta wiele jest dokumentacji rzeczywistości, wiele faktów zbieranych przez różne grupy badawcze i indywidualnych opowieści osadzonych w społeczno-politycznych realiach. Forensic Oceanography analizuje przekształcenia Morza Śródziemnego w militarną strefę przygraniczną, co skutkuje niekończącymi się przypadkami kolejnych śmierci migrantów. W pracy Liquid Violence artyści przedstawiają polityczne decyzje dotyczące pomocy, albo raczej jej braku, dla migrantów przebywających na morzach, kontroli granicznej i kryminalizacji działań pomocowych oraz przedstawiają zebrane na przestrzeni lat statystyki dotyczące liczby zgonów. Podobnie faktograficzna jest praca Cristiny Lucas Unending Lightning – trzykanałowe video dokumentuje wszystkie bombardowania cywilów, które miały miejsce na świecie od pierwszego zrzucenia z samolotu bomby w 1911 roku podczas wojny włosko-tureckiej. Zebrane fakty mówią o datach bombardowań, miejscach, ilości zmarłych cywilów.

fot. Krzysztof Siatka

Ogród Botaniczny w Palermo został założony w 1789 roku między innymi jako laboratorium do badania i mieszania różnych gatunków. Idea przepływu, migracji, łączenia się różnic jest silnie obecna na Manifesta. Twórcy imprezy odwołali się także do wyobrażenia świata jako planetarnego ogrodu z człowiekiem-ogrodnikiem odpowiedzialnym za jego bycie, którą wypracował 1997 roku francuski botanik Gilles Clément. Konstrukcje te posiadają duży pozytywny ładunek, jednak niestety, co pokazały realizacje artystów, ogrodnicy świata, negocjatorzy jego kształtu dzisiaj nie są w stanie zaproponować skutecznych sposobów działania, zapanować nad skomplikowaną siecią międzynarodowych, politycznych, gospodarczych układów, związków, zależności, militarnych dążeń, ideologicznych celów, które wpływają na jego formę. Mogą rysować kolejne atlasy i katalogować nowe hybrydy. Mogą prowadzić statystyki konsekwencji, dokumentować kolejne tragedie, walczyć o pojedyncze sprawy, aktywizować się w ramach obywatelskiego zaangażowania. Na szczęście Manifesta stara się nakreślić jakąś mapę współczesnego globalnego świata w sposób autentyczny. Z pozycji sztuki pyta: co właściwie można zrobić?

Przypisy   [ + ]

1. Rosi Braidotti, Po człowieku, Warszawa 2014, s. 221
2. J.w.