Agata Dymańska:
1. Kim jesteś?

Kobieta, artystka, linorytniczka, rysowniczka, florecistka, sportowczyni, edukatorka. Jak określiłaby siebie Martyna Rzepecka?

Martyna Rzepecka:
artystka
nie osoba artystyczna. kobieta. 
W zależności od sytuacji, naprzemiennie używam tytułów artystki wizualnej z graficzką.
Lubię nazywać siebie florecistką, chociaż zdaję sobie sprawę z tego, i zawsze to podkreślam, że szermierkę uprawiam amatorsko., lecz nie ukrywam, że wspaniale byłoby ją uprawiać zawodowo.
Oglądając olimpiadę w Paryżu w 2024 roku, zazdrościłam naszym polskim florecistkom.

Fot. Szymon Sokołowski / archiwum BWA Tarnów

2. Ciało jako forma, narzędzie, zapis
Skupiasz się na figuratywności. W twoich pracach cielesność nie jest tylko tematem – staje się narzędziem, powierzchnią i zapisem.
Na wystawie w BWA prezentujesz rysunki i grafiki, które ukazują ciało – ciało w procesie, bez twarzy. Zapraszasz widza do wejścia w jego przestrzeń – nie jako obserwatora, ale jako uczestnika. Czy możesz coś więcej powiedzieć o sposobie przedstawiania ciała? Czy jego bezimienność i fragmentaryczność mają budować dystans, czy przeciwnie – intymność?

Doprecyzowałabym, że zapraszam widza do bycia obserwatorką_em lub uczetsniczką_iem sytuacji. Zostawiam pole do interpretacji. Chociaż tytuły grafik i rysunków myself and mine(r), które stworzyłam podczas rezydencji artystycznej w Le Charbonnage Genk w Belgii (2023), i które pokazywane są w BWA w Tarnowie, odwołują nas do portretów, sytuacji osobistych. Genk jest miastem górniczym, mieszkałam tam sama, w niższych partiach budynku. Cała ta sytuacja jak i również moje samopoczucie i odnajdywanie się w samotności (musiałam zostawić w Poznaniu moją towarzyszkę życia – Wołgę) spowodowały, że stworzyłam coś na kształt niedosłownych autoportretów, wskazujących na moje wydobywanie się z podziemi, życia blisko ziemi, w końcu, w miarę upływu czasu, w zgodzie z ziemią. 

Moje linoryty… Ciałoryty pozbawione są twarzy. Zależy mi na porzuceniu poszukiwania w nich portretów, konkretnych osób. Pozostawiam odbiorcom przestrzeń do identyfikowania się z grafikami. Czasem te grafiki są moją osobistą historią, wynikiem doświadczenia, a proces tworzenia był dla mnie formą oswajania się, kuracji, przepracowania. Każdy z nas doświadcza i dlatego linoryty, rysunki pozostawiam bez identyfikacji, pozwalając odbiorcy_czyni skupić się na sytuacji, napięciach, formie ciała, które już samo w sobie dużo mówi, opowiada. Portret narzuca.

W innych pracach, tak jak wspomniałaś, używam ciała jako bezpośredniego narzędzia. Obecnie najważniejszym dla mnie momentem twórczym jest rycie, cięcie za pomocą dłuta w matrycy graficznej. Jest to proces bardzo intymny, rodzaj medytacji, w której konfrontuję się z powierzchnią matrycy. Ryjąc w niej, dotykam ją, pozostawiając na niej niewidzialny ślad, odcisk mojego ciała. Wskutek czego matryca staje się dla mnie graficzną skórą. Te doświadczenia i obserwacje, doprowadziły do momentu, w którym podczas pracy nad wybranymi grafikami, porzuciłam etap tworzenia szkiców, projektów pod matrycę graficzną, na rzecz rysunku gestu – bezpośredniego nakładania rysunku za pomocą mojego ciała, odcisku mojego ciała na matrycy, który później wycinałam. W ten sposób powstały grafiki Mania (ciałoryt, 100×70 cm, 2022) czy cykl Pancerzyny (ciałoryty, 70x50cm, 2022), które nazywam ciałorytami. Od tego momentu stosuję naprzemiennie nazwę dla moich grafik: linoryty – ciałoryty, ponieważ ciało jest inspiracją, ale też bezpośrednim narzędziem w mojej twórczości.

Fot. Szymon Sokołowski / archiwum BWA Tarnów

3. Linoryt jako fundament
Od wielu lat trenujesz szermierkę, linorytem zajmujesz się od 2008 roku. Domyślam się, że dla osoby aktywnej, oddanej działalności artystycznej diagnoza: dysfunkcje nerwu pośrodkowego w obszarze kanału nadgarstka mogła być końcem. A jednak stała się impulsem…

Potrzebowałam czasu na oswojenie się z tą wiadomością, na przepracowanie jej. Jednocześnie musiałam przerwać treningi szermierki oraz pracę w technikach linorytu na okres trzech/czterech miesięcy po to, by skupić się na rehabilitacji i ćwiczeniach prawej ręki, ponieważ takie otrzymałam zalecenia od mojego lekarza, fizjoterapeuty. Był to czas dla mnie bardzo trudny, ponieważ od ośmiu lat staram się regularnie uczęszczać na treningi szermierki, które stały się dla mnie rutyną, codziennością i jedną z motywacji, które zatrzymały mnie w moim mieście rodzinnym, w Poznaniu. Myślę, że idea projektu Left Hand Exercises oraz analiza sposobu jego realizacji, pozwoliła mi przetrwać ten czas. Niesamowitym jest to, że w podobnym momencie otrzymałam propozycję wyjazdu na rezydencję artystyczną do Belgii, jesienią 2023 roku. Natomiast diagnozę ubytku nerwu w prawej ręce otrzymałam w lutym tego samego roku.

Czy moment ten zadziałał jak przewartościowanie, punkt zwrotny do stworzenia projektu Left Hand Exercises – i redefinicji własnej sztuki?

Zdecydowanie kontuzja prawej dłoni, która wpłynęła na moje funkcjonowanie i dotychczasowe życie spowodowała, że szukałam nowych rozwiązań dających mi możliwość i nadzieję na przyszłość, ponieważ nie wyobrażam sobie zrezygnować zarówno z tworzenia jak i fechtunku. Natomiast kontuzje dłoni wracają i wracać będą wraz jej przepracowaniem. Ciągle to odczuwam. Ciągle wracają.

Fot. Szymon Sokołowski / archiwum BWA Tarnów

4. Gdyby nie Belgia…
Gdyby nie rezydencja w Belgii, czy projekt Left Hand Exercises narodziłby się? Na ile miejsce – jego rytm, samotność, przestrzeń – wpłynęło na kierunek twojej pracy?

Narodziłby się, choć z pewnością później lub nie tak rozbudowany, jakim stał się po rezydencji w Belgii. Miesięczna rezydencja artystyczna w Le Charbonnage w Genk dała mi możliwość pełnego skupienia się na sytuacji tu i teraz, w tym momencie. Odcięta dosłownie od codzienności, paradoksalnie zostałam zmuszona do skupienia się na sobie. Był to czas oswajania się z samotnością, ale jednocześnie odnajdywanie siebie w tej samotności. Le charbonnage znaczy ‘wykopywanie, wydobywanie’.  Na co dzień cenię sobie pewnego rodzaju rytuały i takie nowe rytuały próbowałam odnaleźć w Belgii, aby zbudować nową tymczasową rzeczywistość, dlatego każdy dzień tam rozpoczynałam porannym bieganiem, aby rozpoznać przestrzeń mojego tymczasowego życia. Szukałam w ten sposób inspiracji, jednocześnie dosłownie rozgrzewając swoje ciało, przygotowując je do tytułowych ćwiczeń lewej ręki.  Miesięczna rezydencja artystycznej była dla mnie przywilejem, czasem,  który dał mi możliwość po raz pierwszy w moim życiu pełnego skupienia się na sobie i swojej twórczości artystycznej, dlatego uważam, że bez możliwości pracy w przestrzeni Le Charbonnage projekt Left Hand Exercises byłby zdecydowanie mniejszy, niepełny i może nie tak głęboki, jak stał się właśnie w Belgii. Miałam tam pełną swobodę skupienia się na tytułowych ćwiczeniach lewej ręki, dbaniu o siebie i obserwacji funkcjonowania mojego ciała w nowej sytuacji, w procesie, też w nowej przestrzeni, bez obowiązków i zobowiązań.

Fot. Szymon Sokołowski / archiwum BWA Tarnów

5. Lewa ręka jako nowy język
Left Hand Exercises, rozpoczęty w 2023 roku, to projekt szczególny.
Czy traktujesz go jako zamknięty cykl, czy raczej proces otwarty? Czy tworzysz równolegle także „prawą ręką”?

Projekt Left Hand Exercises w tym momencie, uważam za otwarty ze względu na to, że kontuzje mojej prawej ręki są nawracające. Z pewnością projekt, który pokazuję obecnie w BWA w Tarnowie, ma swego rodzaju klamrę, w postaci obiektu ,,oburęczność”, który mówi o możliwościach pracy za pomocą zarówno prawej, jak i lewej ręki, bez podziału na tę lepszą czy gorszą, w kontekście funkcjonowania. Mam wrażenie, że w tym momencie doszłam do tworzenia intuicyjnego, kiedy to tnąc w matrycy graficznej, nie myśląc o projekcie Left Hand Exercises, wycinam matrycę na zmianę prawą i lewą ręką, w zależności od kondycji tej drugiej. Jeśli jednak zależy mi na obserwacji procesu oraz sposobu funkcjonowania mojego ciała w procesie twórczym, wówczas skupiam się na pracy tą lewą, kontynuując projekt Left Hand Exercises.

Fot. Szymon Sokołowski / archiwum BWA Tarnów

6. Realizujesz osiem odbitek.
Dlaczego właśnie osiem? Czy liczba ta ma znaczenie symboliczne, osobiste?

Jakiś czas temu, podczas odbijania linorytów w mojej pracowni, zastanawiałam się nad nakładem druku, a więc ilością odbitek, myślałam, ile chciałabym ich odbić w ramach konkretnej matrycy. Na początku mojej twórczości nakład był przypadkowy, ale w miarę doświadczania procesu graficznego doszłam do wniosku,      że ilość odbitek nie może być wynikiem przypadku. Od kilku lat stosuję      nakład ośmiu odbitek ze względu na charakter tej cyfry, która jest cyfrą pełną, żeńską.  W ten sposób za pomocą ośmiu odbitek domykam moje dotychczasowe projekty graficzne, które oparte są na figuracji – ciałoryty. W ostatnich latach ciałoryty skupiają się głównie na żeńskich przedstawieniach.

Fot. Szymon Sokołowski / archiwum BWA Tarnów

7. Szermierka – sport czy sztuka?
W twoich pracach dostrzegalny jest motyw szermierki – często bezpośrednio, jak prezentowany na wystawie floret zakończony dłutem czy obiekt Oburęczność. A czy jest też na odwrót? Czy twórczość artystyczna wpływa na Twoje działanie sportowe?

Myślę, że zdecydowanie to jednak aktywność sportowa wpływa na moją sztukę. Szermierka, aktywność fizyczna z pewnością przyczyniła się do mojej świadomości ciała, jak zmienia się z czasem, czy pod wpływem mniej lub bardziej intensywnych treningów, czy po prostu predyspozycji w danym momencie. Rozumienie ciała i jego obserwację przeniosłam do procesu graficznego. Technika graficzna wypukłodruku – przygotowywanie linoleum (szlifowanie), cięcie w matrycy graficznej za pomocą dłut, nakładanie farby na szkło i rozprowadzenie jej po matrycy, praca z prasą graficzną – okazuje się techniką, w której ciało fizycznie zostaje wykorzystane (obecnie odczuwam tego skutki). Proces, w którym aktywność fizyczna jest istotna. Dzięki praktykom szermierczym zaczęłam dokładniej obserwować swoje ciało. Ciało, które pod wpływem sytuacji jest w różnej kondycji, starzeje się i zmienia.

Przez te doświadczenia coraz częściej w swojej sztuce mówię o ciele, nie tylko w sensie wizualnym, ale też o ciele w kontekście jego wykorzystania w procesie twórczym. Obserwuję też moje otoczenie, przedmioty, jakimi się otaczam, za pomocą których tworzę i walczę, które okazują się moim narzędziem pracy, są przedłużeniem ciała, dłoni. Przez to mam wrażenie, że od pewnego czasu moja twórczość artystyczna naturalnie łączy się z działaniami sportowymi.

Fot. Szymon Sokołowski / archiwum BWA Tarnów

8. Edukacja jako proces twórczy
Prowadziłaś warsztaty artystyczno-edukacyjne m.in. w Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu. Jak różni się praca z dziećmi od pracy ze studentami? Czy w obu przypadkach najważniejsze jest to samo – nie efekt, lecz proces, doświadczenie, obecność?

Porównując moje doświadczenie edukacyjne w pracy z dziećmi, chociażby te w CSW w Toruniu, czy obecne      ze studentami, obserwuję, że w tych najmłodszych odbiorcach sztuki jest więcej spontaniczności oraz otwartości na przypadek. Studenci często podchodzą do projektów w taki sposób, aby ukończyć pracę bez poszukiwań, zapominając o tym, jak ważny jest proces, doświadczanie, otwartość na ryzyko czy niepowodzenie. Często powtarzam im, jak ważne jest szkicowanie, notowanie i wracanie, również do starszych projektów, obserwacja, ale też działanie. Myślę, że ta utrata spontaniczności jest wynikiem naszego dorastania, ponieważ z wiekiem próbujemy dojść do pewnego rodzaju perfekcji, realnego odtworzenia rzeczywistości, zapominając o swobodzie wypowiedzi, ryzyku. Mam wrażenie, że dzieci bardziej cieszą się sztuką i jej doświadczaniem.

Fot. Szymon Sokołowski / archiwum BWA Tarnów

9. Plany na przyszłość
Wspomniałaś, że projekt Left Hand Exercises nie ma określonych ram czasowych Masz w planach kolejne odsłony? W którą stronę rozwija się teraz twoja przyszłość? Co kształtuje jej dalszy ruch?

Odnoszę wrażenie, że moja twórczość od pewnego czasu jest podyktowana osobistymi doświadczeniami. Mówię tu o wrażeniu, ponieważ dzieje się to intuicyjnie. Projekt Left Hand Exercises nie ogranicza się do problemów z prawą ręką. Za pomocą sztuki przepracowuję stratę, pustkę za.. tęsknotę – robię, nie planując tego. Poprzez tworzenie mierzę się z utrudnieniami i doświadczeniami, które wpływają na moje funkcjonowanie. 


Wystawa:
Martyna Rzepecka – Left Hand Exercises 2

17.05 – 8.06.2025
BWA Tarnów / Pałacyk Strzelecki, ul. Słowackiego 1
Kuratorki: Agata Dymańska, Ewa Łączyńska-Widz

Martyna Rzepecka – artystka wizualna urodzona w Poznaniu. Pracuje w tradycyjnych technikach graficznych (głównie druk wypukły), poszerzając je o działania graficzne, obiekty dotykowe i instalacje. Swoje linoryty nazywa ciałorytami. Fascynuje ją ludzkie ciało, które jest wizualną inspiracją, które wielokrotnie przetwarza, fragmentaryzuje, przekształca. Ponadto w swojej sztuce obserwuje artystyczne ciało, w jaki sposób wykorzystywane jest w procesie graficznym i jak zmienia się w nim, na przestrzeni lat praktyki (w znaczeniu fizycznym — przepracowania ciała). Interesuje ją kontekst matrycy – jako niezależnej materii, relacja artysta – odbiorca oraz granica poznania dzieła i jego sensualna przestrzeń odbioru. Oddaje się pasji rycia w linorycie.

Brała udział w ponad 90 wystawach zbiorowych i indywidualnych, zarówno na poziomie krajowym, jak i międzynarodowym, m.in.: GRAPHIC SKIN – Międzynarodowe Centrum Sztuk Graficznych – Kraków  (2025), Rewers – wystawa indywidualna, Galeria Concrete Akademia Sztuk Pięknych im. E. Gepperta we Wrocławiu (2025) FEMIGRAPHIC, Galeria Willa, Łódź, Polska (2024), Left Hand Exercises — wystawa indywidualna, Le Charbonnage, Genk, Belgia (2024), The 35th Ljubljana Biennale of Graphic Arts — Cukrarna, Ljubljana, Słowenia (2023), Osten Biennale of Drawing — Galeria Narodowa Republiki Macedonii Północnej, Skopje, Macedonia (2023), 21st International Print Biennial Varna — The Boris Georgiev Varna City Art Gallery, Bułgaria (2021), Hit Festival — Haugesund International Festival of Artistic Relief Printing — Haugesund Billedgalleri, Norwegia (2019). Laureatka nagród i stypendiów artystycznych.

W 2017 roku uzyskała stopień doktory sztuk plastycznych na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Absolwentka Grafiki i Edukacji Artystycznej na WSzP w Toruniu. W latach 2011–2012 studentka Akademii Sztuk Pięknych i Projektowania Graficznego (ALUO), Univerza v Ljubljani, Słowenia. Obecnie pracuje jako adiunktka w Katedrze Rysunku na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Mieszka i tworzy w Poznaniu, gdzie z zamiłowania uprawia szermierkę.