„Stodoła, dom, las” to pierwsza Twoja tak duża, indywidualna wystawa. Powróciłeś w niej do rodzinnej wsi Olszowa i skupiłeś się na wspomnieniach z dzieciństwa. Dlaczego wybrałeś właśnie ten czas i to miejsce?
Cieszę się, że ta wystawa była tak mocno związana z ważnym dla mnie miejscem i momentem w życiu, mogłem zrobić pewnego rodzaju podsumowanie. W tym powrocie na początku wydawało mi się, że kieruję się praktyczną stroną znalezienia sobie spokojnego miejsca pracy, a jeszcze wcześniej podjętym w moich działaniach twórczych tematem wiejskości, który starałem się głębiej zbadać. Sam powrót nie był do końca świadomą decyzją, tak mi się przynajmniej wydaje. To miejsce przyciągało mnie, a ja krok po kroku zbliżałem się. Jest to dom, w którym spędziłem pierwsze kilka lat życia, później z rodzicami i rodzeństwem przeprowadziliśmy się i zacząłem się coraz bardziej oddalać. Naturalny proces. Nie wiem co tak naprawdę mnie przyciągnęło, może jakieś niedokończone sprawy.
Twoją wystawę otwierała praca pod tytułem Wiecha, a zamykał Szkic z cyklu Znaki. Czy mógłbyś o nich opowiedzieć?
Wiecha, przeznaczona na wystawę Ściernisko na Biennale Lusławice w 2024, dotyczyła tematu pracy na wsi, dokładniej rzecz ujmując, bezpośredniego kontaktu z przyrodą podczas wykonywania obowiązków na roli. Temat jest mi bliski, a odkrywanie i nazywanie przestrzeni pomiędzy człowiekiem i przyrodą realizuję również w innych pracach. Pozwalam, aby materiały i kształty reprezentujące te dwie strony tworzyły jedną kompozycję, scalały się i przenikały, ponieważ nie wierzę w oddzielenie tych dwóch światów. W tym konkretnym przypadku elementy składowe przybrały formę wiechy, zapamiętanego motywu z doświadczenia wychowywania się w małej miejscowości. Pamiętam „wiechowe”, czyli celebrowanie zakończenia pracy lub jakiegoś etapu, niekoniecznie związanego z rolnictwem. Zawsze towarzyszyła temu wiecha, która teraz zawisła w przestrzeni galerii. Mimo, że decyzje aranżacyjne podejmowaliśmy z Jagodą Dobecką wspólnie, to ta praca dla mnie zawisła w tym miejscu symbolicznie, jako zakończenie pewnego procesu powrotu do Olszowej, o którym również opowiadam w kontekście wystawy.
Ostatnią pracą na wystawie były Kolce i pazury, ale chyba jest tak, jak mówisz, że domyka ją rzeźba z cyklu Znaki. Jest to najmłodszy cykl, który powstaje dzięki wspomnianemu wcześniej powrotowi do Olszowej i pracy na miejscu, żeby być bliżej tych wątków, które mnie interesują i inspirują. Ważny jest materiał, pozyskany przy pomocy wiejskiego recyklingu (w tym przypadku drewno), a także kształt/kompozycja powstałe w wyniku prymitywnego/intuicyjnego działania, który może sugerować chociażby proste narzędzia rolnicze. Ale chciałem, żeby wynikło to z procesu tworzenia i z dostępu do materiałów, a nie z dokładnego projektu, założenia, że to ma konkretnie tak wyglądać

Nazwałeś tę pracę rodzajem szkicu w przestrzeni. Wydało mi się to bardzo interesujące, że jako rzeźbiarz wolisz tworzyć szkice przestrzenne. Czy może też zdarza Ci się szkicować na kartce?
To określenie pasuje do tego, czego poszukuję, więc czasem różnie nazywam rzeźby. Idea szkicu w przestrzeni jest bardzo ciekawa, daje też więcej satysfakcji, gdyż proces tworzenia jest bardziej złożony niż w przypadku szkicu na kartce. A z pytaniem o szkic rysunkowy to dobrze trafiłaś, bo właśnie powracam do niego w nowym projekcie, do jego pełnoprawnej formy plastycznej. Na długo zapomniałem o rysunku i traktowałem go bardziej praktycznie niż jak sposób wypowiedzi.

Wydaje mi się, że jednym z najważniejszych określeń w kontekście Twojej wystawy jest słowo „przemijanie”.
Zgadzam się, jest to jedna z warstw tej wystawy i temat, który często mi towarzyszy. Myślę, że ważne było dla mnie, aby o tym procesie przemijania i przede wszystkim godzenia się z odchodzeniem/umieraniem, mówiło przywołane przeze mnie miejsce zawarte w tytule wystawy, a także las w przypadku pracy z cyklu Hybryda. Stosunkowo niedawno funkcjonuje określenie „istoty nieludzkie”. Bardzo mi ono pasuje w tym kontekście. Na pewno częściej mówiłem o perspektywie drzewa niż zmarłych członków rodziny.

Opowiedz o przygotowaniach do wystawy w BWA w Tarnowie. Niektóre prace mają już kilka lat, inne są nowe. Czym się kierowałeś przy wyborze?
Wiedziałem, że będę pracował z tematem doświadczenia wychowywania się na wsi. Nie planowałem od początku nawiązywać do konkretnego miejsca i bardzo osobistej historii. Jednak rok wcześniej w BWA przy okazji jednego z wydarzeń wyobraziłem sobie: „tu będzie stodoła…” z projekcją do pracy Nudy z 2021, „…a tam będzie dom”. Taki był początek, a ponieważ już od kilku lat pracuję z tym tematem, to wiedziałem, że część prac już mam. A nad resztą będę pracował równolegle, gdy koncepcja wystawy będzie się klarowała. Ważny był też moment, gdy zaczęliśmy współpracę z Jagodą Dobecką w roli kuratorki. Wtedy już rozmawialiśmy o konkretach, jak dokładnie będzie wyglądać przestrzeń wystawy i które wątki poruszymy, a z czego rezygnujemy. Jej punkt widzenia był bardzo cenny, gdyż Jagoda miała czasem inną perspektywę na moje prace.

Opowiedz, proszę, o perspektywie, którą wniosła Jagoda. Których prac dotyczyła?
Poza standardowym wsparciem kuratorskim czułem, że Jagoda jest bardzo uważna na wszystko co mówię i koncentruje się na moich pracach. W jej tekście do wystawy widziałem tę uważność. Dziwiłem się nawet, że coś powiedziałem na głos, bo wydawało mi się, że tylko pomyślałem. Najlepsze były te małe rzeczy, które zostawały ze mną, ale też przeradzały się w jakieś nowe rozwiązania. Na przykład Jagoda podczas montażu spostrzegła, że wystawa zaczyna przypominać teatr do odegrania scen z przeszłości, a ja całą drogę powrotną z Tarnowa wyobrażałem sobie scenariusz takiego spektaklu. Innym razem zwróciła uwagę na wdzierające się światło podczas wizyty w Olszowej, co stało się motywem przewodnim w zdjęciach do katalogu. W jednej z prac już wcześniej nawiązywałem do perspektywy lasu, ale Jagoda ma ogromną wrażliwość i uważność na istoty nieludzkie. Moim zdaniem, można było dostrzec na wystawie, że historie opowiadają też gałęzie, stodoła lub jabłonie.

Podczas wystawy Pokrzywy i jeżyny w Galerii R na ASP w Krakowie (2023) poruszałeś temat tego, jak przyroda stara się odzyskać przestrzeń zagarniętą przez człowieka. Czy na wystawie w BWA też poruszyłeś ten wątek?
Część wystawy w BWA jest w jakimś stopniu kontynuacją myśli, która mi towarzyszyła przy wystawie Pokrzywy i jeżyny. W Tarnowie jednym z bohaterów, obok domu i stodoły, był las, co łączy się z powiedzeniem mojej babci, że „las przyszedł bliżej domu”, które było punktem wyjścia dla Pokrzyw i jeżyn. Ta relacja człowieka i lasu odnosi nas do głęboko skrywanego lęku przed przemijaniem. A ja staram się pokazać w pracach pewną równowagę w sferze pomiędzy.
Tworzysz z materiałów zarówno naturalnych, jak i sztucznych – drewna, gipsu, silikonu. Wystawa była bardzo różnorodna pod tym względem. Czy jest jakiś materiał, który lubisz szczególnie?
Bliskie są mi materiały, które się do mnie „przykleiły” na przestrzeni lat, nie szukałem ich jakoś specjalnie. Korzystam z materii, którą znam i która stawia możliwie jak najmniejszy opór w procesie tworzenia. Użyty materiał często niesie za sobą treść i czerpię z tego, pracując nad rzeźbami. Ze względu na temat, podejmowany przeze mnie, praktykuję recykling i w tym przypadku trudno wskazać, co jest sztuczne, a co naturalne. Myślę, że te nasze ludzkie materiały też są naturalne, ponieważ my jesteśmy częścią natury, ale wiem, że o coś innego pytasz. Tak, używam różnych materiałów i nie przywiązuję się jakoś bardzo do jednej technologii, a gdybym miał wskazać jakiś szczególny, to pewnie byłby to silikon. On sam w sobie chyba nie niesie za sobą wyjątkowej dla mnie treści, natomiast lubię go ze względu na bardzo cielesny efekt, jaki mogę uzyskać, a samo zabarwienie go od razu odnosi nas do tematu ciała.

Na wystawie w BWA prezentowałeś też fragmenty manekinów, które umiejscowiłeś obok kawałków drzew. W jakim kontekście je łączysz?
Użyłem tych elementów do stworzenia czegoś w rodzaju scenografii dla pracy Hybryda III, nad którą zawieszone były dodatkowo gałęzie. Moją intencją było stworzenie centralnej instalacji i zdystansowanie widza od tej hybrydy ciała żywego i martwego. Dodatkowo te kawałki, pokryte ziemią z lasu, podkreśliły treść głównej pracy. W zamierzeniu były to szczątki ściółki, gdzie kawałek ciała jest wymienny z kawałkiem drewna. A sam materiał był dosłownym odpadem.

Wystawa Stodoła, dom, las 29.11.2024-26.01.2025
BWA Tarnów / kuratorka Jagoda Dobecka
Tytuł wystawy odnosi się do miejsc dzieciństwa Artysty, w rodzinnej wsi Olszowa. Dom babci, który odziedziczył i do którego powraca, jest równie ważny, jak stodoła i las. Wszystkie one są nie tylko źródłem wspomnień, pomysłów, ale i materiałów do wykonywania prac, a także miejscem w którym Artysta tworzy -– stodołę zaaranżował bowiem na swoją pracownię.
Wystawa została zaprezentowana w ramach wygranej przez Grzegorza Kumorka Grand Prix IX Salonu BWA Tarnów w 2023 roku.
Grzegorz Kumorek – artysta wizualny, rzeźbiarz. Absolwent Liceum Sztuk Plastycznych w Tarnowie. Ukończył studia na Wydziale Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, gdzie od 2020 r. pracuje jako asystent. Brał udział w 17. Przeglądzie Sztuki Survival we Wrocławiu (2019), zdobył Grand Prix IX Salonu BWA Tarnów (2023), finalista Biennale Rybie Oko 11 (2024). Swoje prace prezentował m. in. w Muzeum Narodowym w Krakowie, Gdańskiej Galerii Miejskiej, Muzeum Współczesnym Wrocław. Jego pracownia mieści się w rodzinnej wsi Olszowa (powiat tarnowski).