Pasma gór, a między nimi wieś, która jeszcze do niedawna była miasteczkiem. Rodzinny dom jest nieduży i czerwony. Obok niego znajduje się ziemianka. Życie płynie spokojnie pod dyktando pór roku, ale ludzie czują, że coś złego nadchodzi. Mówi się o tajemniczych widzeniach – wizjach krzyży i słupów ognia. Wybucha wojna. Część dawnego miasteczka zmienia się w getto, okoliczne góry i lasy w miejsca egzekucji. Rodzinny dom trwa na swoim miejscu. Przestaje istnieć dopiero u kresu okrutnych wydarzeń, gdy tuż nieopodal miejscowości ustala się linia frontu. Po wojnie, obok ziemianki, rodzina zbuduje nowy dom. Zawsze już będzie mieszkać w dwóch domach jednocześnie: w tym utraconym i tym, który stanął na jego miejscu. Ból straty i brak poczucia bezpieczeństwa, wraz z nowym domem, będą dziedziczyły kolejne pokolenia dzieci, wnuków i prawnuków.

Wystawa Marty Jamróg Odpowiedź przyjdzie później jest pierwszą tak dużą ekspozycją prac o tematyce autobiograficznej. Została pomyślana jako opowieść, którą autorka rozpoczyna długo przed II wojną światową, w domu swoich pradziadków we wsi Frysztak. W centrum zainteresowań autorki znalazły się wojenne doświadczenia rodziny, pamięć i trauma oraz współczesne formy opresji i przemocy, jak również afirmacja dzikości natury, poszukiwania stanu harmonii z nią oraz rozważania nad procesami życia i śmierci. Pracując nad projektem, artystka wychodzi z pracowni malarskiej – rozpoczyna badania terenowe, eksperymentuje, pracuje w przestrzeniach opuszczonych i zapomnianych. Szukając własnego miejsca i tożsamości, wynajduje w rodzinnym domu pamiątki po przodkach, kolekcjonuje przedmioty przesiąknięte czyjąś historią, przegląda się w nich i przetwarza je artystycznie. Jej system pracy przypomina procedury psychoterapii, w której wyjmuje się pewien obiekt z podświadomości pacjenta, pracuje nad nim i nad obudzonymi emocjami, a następnie włącza go ponownie, ale już na nowych zasadach i z inną jego świadomością.

Obiekty i instalacje są pokrywane siecią czarno-białych, punktowanych kropkami linii, które artystka określa jako „autograficzne gesty ręki” lub „pismo ciała”. Są to swobodnie kreślone linie o spontanicznym i instynktownym biegu. Przywodzą skojarzenia z surrealistycznym automatyzmem, w którym rysunek był medium ujawniającym nieświadomość rysującego. Autorka opisuje te praktyki jako pozostawianie swojego śladu na doświadczanej rzeczywistości, a ślad ten porównuje do niepowtarzalnych odcisków palców. Wizualna forma kropkowanych wstęg i logika ich obecności nasuwają też skojarzenia z helisami DNA. Przebywając w jakiejś przestrzeni, dotykając obiektów, naznaczamy je naszym unikatowym kodem. W starych domach przedmioty przechowują ślady wielu pokoleń domowników, a Marta Jamróg dołącza do nich swój własny.

Autograficzne gesty spajają wszystkie obiekty i sale ekspozycji, rozlewają się na ściany i znaczą obrazy. Linie prowadzą nas przez następujące po sobie rozdziały opowieści. Wchodzimy do wiejskiej izby, której oniryczna atmosfera przenosi nas do świata, który w tym kształcie nie mógł nigdy istnieć. Sercem izby jest łóżko. Otaczają je codzienne sprzęty i rekwizyty ludowej religijności. Autorka kondensuje w symbolicznych obiektach treści kluczowe dla całej wystawy: kwestie poczucia bezpieczeństwa i przynależności, cykliczność narodzin i śmierci, balansowanie między jawą i snem. W kącie stoi pokryta odłamkami potłuczonego lustra beczka-studnia. Odbicie zaglądającej do niej osoby ulega dezintegracji i rozproszeniu na setki niespójnych fragmentów. Tłem dla łóżka jest świecki ikonostas, którego centralnym elementem jest obraz Dom. Pozwala on poczuć trwałość i ciężar rodzinnej traumy. Namalowany przez kilkuletnią Martę, przetrwał jako część stelażu łóżka dziadka, odkrytego po jego śmierci. O czym mężczyzna śnił, śpiąc na dziecięcym wyobrażeniu utraconego rodzinnego domu?

W kolejnych salach jako widzowie uczestniczymy w różnych odsłonach apokalipsy. Groza wojny najmocniej materializuje się w filmie Ziemianka. Oglądamy w nim ukrytą w ziemi, obok rodzinnego domu piwniczkę, która ma w sobie coś ze schronu. Sny i wizje lokalnej ludności, które poprzedziły kataklizm, malarka nanosi na jej ściany, zmieniając ją w ten sposób w rodzaj grobowca czy sanktuarium. Prezentowanemu na wystawie zapisowi tego procesu, towarzyszy wielkoformatowe malarstwo i instalacja Z obłoków jasnych zejdźcie aniołowie, która przywołuje wspomnienie ostatniej drogi Prababki i jej śmierci po zbombardowaniu wsi. Wojna nie ma cech kobiecych; za eskalacją przemocy i konfliktów najczęściej stoi męska potrzeba dominacji i agresji, wspierana przez patriarchalną kulturę. Zło o apokaliptycznym wymiarze według artystki to też codzienne okrucieństwo wobec zwierząt i przyrody. Na inspirowanych karpacką ikoną obrazach dokonuje się sąd ostateczny zwierząt nad człowiekiem. Fantastyczne, złowróżbne bestie wynurzają się z otchłani piekła, pochłaniają ludzi. Zwierzęta, ustalają wyrok i wymierzają karę. Artystka usuwa człowieka ze sfery sacrum, ponieważ ten swoim zachowaniem na nią nie zasłużył, a na jego miejsce wprowadza osoby nie-ludzkie. Wśród obrazów pojawiają się też wizje zwierząt, które „śniąc o końcu wojny”, tak samo zmęczone jak ludzie pędzą w lasach bimber, upajają się nim, by nie widzieć, czy też momenty ich boskiego oświecenia. Obok pełnych akcji prac o większych formatach umieszczony został niewielki wizerunek pod tytułem Święty Zły. Ciemna sylwetka uosabia wszystkie postaci, które uwieczniono na religijnych wizerunkach jako świętych kościoła, podczas gdy ich życie było szerzeniem zła.

W sąsiedztwie tematu wojny, myślistwa i dewastacji środowiska naturalnego pojawia się praca Dialog z patriarchatem. Jest to instalacja wideo, stworzona z dokumentacji działań w przestrzeni publicznej Jasła. Ich celem było zakłócanie dominujących w szacie graficznej miasta agresywnych wrzutów graffiti oraz anektowanie elewacji dla feministycznej wrażliwości. Artystka autograficznymi gestami, używając różowych linii w kropki, starała się rozbrajać symbole dominacji i przemocy w przestrzeni miejskiej. Dotychczasowa hegemonia jednej formy artystycznego wyrazu uległa w ten sposób skutecznemu zakłóceniu.

Kontynuacją Dialogu z patriarchatem są wielkoformatowe obrazy, inspirowane animozjami między dwoma klubami piłkarskimi: Karpatami Krosno i Czarnymi Jasło. Położone niedaleko siebie miasta współpracują na wielu płaszczyznach, a kluby nienawidzą się. Konflikt rozgrywający się w ramach IV ligi piłki nożnej jest bezsensowny, nawet groteskowy, ale nie dla kibiców. Intencją zamiany nazw klubów jest potrzeba rozbrojenia symboli przemocy, ponieważ porozumienie jest raczej niemożliwe. Te trudności dialogu podkreśla instalacja Porozmawiajmy, w której potłuczonych lustrach można się przejrzeć, ale nie da się zasiąść przy stworzonym przez autorkę stole.

Ostatni rozdział opowieści to obrazy, które obok surrealnej warstwy estetycznej, są zapisem bardzo osobistych przemyśleń o sobie. Są to prace głęboko skupione na samopoznaniu, które przenoszą nas do świata wewnętrznego, dzięki nim wracamy do źródeł. Artystka analizuje wielowymiarowość życia prenatalnego, oddziaływanie pamięci komórkowej oraz nierozłączność życia i śmierci. Zadaje pytania o to, gdzie jest nasz początek, na ile jesteśmy odrębni, a na ile wpisani w kosmiczne cykle i procesy. W warstwie symbolicznej obrazów powracają motywy prajedni i ponadczasowych archetypów. Bezpiecznym miejscem jest tu już nie drewniany czy murowany dom, ale macica – pierwszy dom każdego człowieka i każdego ssaka. Towarzyszą jej motywy waginalne, które symbolizują kobiecą moc. Marta Jamróg kreuje w nich łagodną, chociaż też tajemniczą rzeczywistość, w której znika podział na ludzi i zwierzęta, na sacrum i profanum; męskie stapia się z kobiecym, a cud narodzin ze śmiercią. Artystka poprzez sztukę zmienia swoją rodzinną i osobistą historię w uniwersalną, ponadczasową opowieść o świecie pełnym zła, niezawinionego cierpienia, niepewności, ale też o możliwościach zmiany, o kobiecej mądrości, sile i wrażliwości oraz uzdrawiającej mocy dzikiej natury.
