Ekspozycja Przyleganie, którą można oglądać w katowickim Rondzie Sztuki, jest wystawą badającą współczesne relacje człowieka z naturą, które uległy wielu przeformułowaniom i transformacjom. Kuratorka Marta Lisok zaprosiła do udziału artystów, którzy poprzez swoje działania i praktyki twórcze, starają się od nowa definiować pojęcia związane ze środowiskiem i otaczającym krajobrazem. Pretekstem do powstania tej ekspozycji stała się praca Richarda Longa z 1977 roku Kamienny krąg, która stanowiła rzeźbiarską próbę przekroczenia granic pomiędzy obiektem a ruchem, poszerzając w ten sposób potencjalność materialności. Realizację artysty można oglądać na katowickiej wystawie. Wyjaśnienia domaga się tytuł wystawy, który oznacza w tym kontekście warunki współistnienia w naturalnych przestrzeniach. Choć w pojęciu „przyleganie” tkwi także jeszcze inne  znaczenie. Synonimami tego słowa są „przyklejać się”, „chwytać”, „trzymać się kurczowo”, co oznacza jednocześnie niepożądaną bliskość, brak dystansu i granic. „Przyleganie” trafnie tym samym  definiuje nowoczesny związek ludzi z naturą, który z jednej strony wykazuje spóźnioną troskę, z drugiej – chęć ciągłego, zachłannego zawłaszczenia, przytwierdzania się do rzeczywistości na swoich własnych warunkach. Relacja ta nie jest symetryczna, nie przebiega na korzystnych dla środowiska zasadach, ponieważ każde nowe rozwiązanie, nawet to, które ma za zadanie jego ochronę, polegać będzie na ciągłej eksploracji natury. W przypadku wystawy w Rondzie, artyści pojęcie „przylegania” potraktowali ostatecznie jako przystosowanie, dopasowanie się do geografii przestrzeni. Oprócz Richarda Longa  w wystawie udział biorą: Agnieszka Brzeżańska, Petra Janda, Silvia Noronha, Iza Tarasewicz, Michał Smandek, Justyna Mędrala, Grzegorz Hańderek, Cecylia Malik, Jakub Stelmach, Sasa Spačal, Isolde Venrooy, Mikołaj Szpaczyński, Alicja Bielawska i Maria Stokłosa.

fot.Krzysztof Szewczyk

Long jest twórcą, którego twórczość definiowana jest poprzez ruch, wędrowanie i uważne spacerowanie. Artysta poszukuje w swoich działaniach punktów stycznych pomiędzy ciałem, środowiskiem i czasem. Jak słusznie zauważa Rebecca Solnit w publikacji Zew włóczęgi. Opowieści wędrowne: „Long lubi miejsca, w których można odnieść wrażenie, że nic nie zniszczyło jeszcze związków z odległą przeszłością, więc budynki, ludzie i inne ślady teraźniejszości lub niedawnej przeszłości pojawiają się rzadko”[1]R. Solnit, Zew włóczęgi. Opowieści wędrowne, przeł. A. Dzierzgowska, S. Królak, Kraków 2018, s. 398.. Nie bez powodu. Long poszukuje przede wszystkim terytoriów, które nie są naznaczone obecnością ani jakąkolwiek ludzką ingerencją. Dosłownie stara się odciskać swój ślad w naturalnym środowisku, nadając tym samym określoną formę, fakturę i kształt samemu gestowi wędrówki. Frédéric Gros w Filozofii chodzenia pisał: „Chodzenie jest ruchem: serce bije mocniej, krew płynie szybciej niż w spoczynku. Strumienie ziemi rozbrzmiewają echem. Unoszą się i odpowiadają sobie”[2]F. Gros, Filozofia chodzenia, przeł. E. Kaniowska, Warszawa 2015, s. 115.. Long wsłuchuje się w rytmy ziemi i własnych kroków, kreśląc ich wizualne kształty oraz zaskakujące układy. „Spacer wyraża przestrzeń i swobodę; wiedza o tym może żyć w wyobraźni dowolnej osoby, a to także jest pewien rodzaj przestrzeni”[3]Cyt. za: R. Solnit, Zew włóczęgi…, s. 397. – twierdzi Long. Wspomniana praca Kamienny krąg (1977), umieszczona w zamkniętych przestrzeniach galerii, niemal natychmiast przekierowuje odbiorców do kontekstów poruszanych na wystawie. Dotyczą one przede wszystkim przeobrażeń środowiska, geologii, hydrologii czy entomologii.  Na uwagę zasługuje również sama aranżacja wystawy, która pomyślana została jako pewnego rodzaju otwarte laboratorium, gdzie z bliska można przyjrzeć się pozornie niedostrzegalnym procesom rządzącym naturą. A są one fascynujące.

fot.Krzysztof Szewczyk

Jedną z realizacji pokazywanych na wystawie jest praca Silvii Noronhy Shifting Geologies (2020-2024). Składają się na nią obiekty, które na pierwszy rzut oka przypominają swoją formą skamieliny. Jednakże zbudowane są one z nieoczywistych składników: plastiku i metali, czyli elementów definiujących współczesne technologie, jak i ich negatywny wpływ na środowisko. Noronha tym samym stawia pytania o przyszłość, snuje prawdopodobne wizje związane z przeistoczeniem się natury, bezpośrednią utratą granicy pomiędzy tym, co organiczne a nieorganiczne. Realizacja artystki przywodzi na myśl obraz Anihilacja (2018) Alexa Garlanda, w którym to reżyser snuje ponurą narrację o gatunkowych przekroczeniach, dzięki którym wszelkie prawa natury ulegają unicestwieniu. W podobnym tonie wypowiada się również Justyna Mędrala, która w pracy Necro nero (2024) eksploruje zagadnienie skamielin w kontekście asfaltowej masy. Staje się ona w tym kontekście symbolem dewastacji i przekształceń naturalnych terenów, które zostają podporządkowane ludzkiej działalności.

fot.Krzysztof Szewczyk

Tymczasem Iza Tarasiewicz w swojej realizacji Yellow Coal (2016–2022) nawiązuje do literackiej twórczości Zygmunta Krzyżanowskiego, który postulował zmianę negatywnych emocji w energię. Natomiast efemeryczna instalacja artystki The Means The Milieu (2024) stanowi wizualną próbę reaktywacji życia w momencie wystąpienia katastrofy. Artystka stworzyła unikatowy, organiczny  mechanizm, który podwieszony jest na suficie galerii. Wraz z ruchem powietrza wpada on w lekkie drgania, które sprawiają wrażenie powolnego uruchamiania się tej konstrukcji. Instalacja ta utrzymana jest w stanie ciągłej gotowości do działania, do ponownego przywracania ruchu i żywotności.

fot.Krzysztof Szewczyk

Bez wątpienia na uwagę widzów zasługuje również realizacja Sasy Spačal, która powstała we współpracy z Kaitlin Bryson, Radiotrophic Fungarium or How to Make a Dress for Marie Curie (2022). W pracy tej artystka wykorzystuje specyficzne gatunki grzybów, które potrafią pochłaniać radioaktywne promieniowanie. Za ich pomocą stworzyła specjalny parawan, który ma za zadanie przed nim ochraniać. Niemniej praca ta stanowi jednocześnie hołd dla kobiet, między innymi naukowyczyń i ofiar katastrofy elektrowni w Czarnobylu, które narażone były na szkodliwe działanie promieniowania. Parawan ten przypomina swoją formą tkaninę, która – jak słusznie zauważa Anna Hamilton – jest „pierwszą architekturą ciała: chroni, ukrywa i odsłania”[4]Zob. Radiotrophic fungarium, https://www.agapea.si/en/projects/radiotrophic-fungarium [dostęp: 17.06.2024].. Realizacja artystki nabiera dwuznacznego charakteru w kontekście produkcji ubrań. Pustynia Atakama, znajdująca się w Chile w Ameryce Południowej, stanowi największe składowisko niesprzedanych i używanych ubrań z całego świata, które widoczne jest już nawet na zdjęciach satelitarnych. Terytorium tego pięknego regionu jest zachłannie eksplorowane przez te „cielesne architektury”, które piętrzą się coraz bardziej, zmieniając już niemal nieodwracalnie charakter i właściwości tej przestrzeni.  Atakama, która padła ofiarą politycznych przepychanek, jak i ekonomii, staje się ponurym symbolem destrukcji, niemającej nic wspólnego z ochroną i bezpieczeństwem, tkwiącym bezpośrednio w pierwotnym znaczeniu tkaniny. Wątek relacji pomiędzy materiałem a człowiekiem pojawia się także w instalacjach Isolde Venrooy, jednak artystka przekierowuje uwagę odbiorców w kierunku transformacji, wcielenia się w inną skórę i strukturę.

fot.Krzysztof Szewczyk

Happeningowe interwencje Grzegorza Hańderka i Cecylii Malik skupiają się natomiast wokół zagadnienia wody. Hańderek zwraca uwagę na radykalne zmiany, jakie nastąpiły w kontekście przekształcania rzek w ramach lokalnego działania wokół rzeki Rawy w centrum Katowic. Tymczasem Cecylia Malik, przesuwając się  w konwencję osobistej narracji i autobiograficzności, w swoich działaniach prosi uczestników o przywołanie imienia rzeki zapamiętanej z dzieciństwa. Happening Malik Wezbranie (2024), który staje się aktywnym działaniem związanym z obroną rzek, wpisuje się także w zagadnienia hydrofeminizmu. Badaczka i naukowyczyni  Astrida Neimanis zauważyła, że woda jest bytem ucieleśnionym, ukazującym jednocześnie szeroką skalę powiązań, które tworzą coś na kształt hipermorza[5]Zob. A. Neimanis, Hydrofeminizm, czyli stawanie się ciałem wodnym, „Dwutygodnik” 2020, nr 3, https://www.dwutygodnik.com/artykul/8805-hydrofeminizm-czyli-stawanie-sie-cialem-wodnym.html [dostęp: 17.06.2024].. Jak pisze, w trakcie wchłaniania wody „nawiązujemy kontakt ze wszystkimi stowarzyszonymi z nami gatunkami, zamieszkującymi dział wodny, z którego wodę tę zaczerpnięto – psotnikami, skupnią, słodkowodnymi małżami. Łączymy się jednak również z odstojnikami i z szybko mieszającymi flokulatorami do uzdatniania wody, z basenami, akwenami i chmurami deszczowymi. Hipermorze obejmuje swym zasięgiem nie tylko lądową florę i faunę, ale także technologiczne, meteorologiczne i geofizyczne zbiorniki wodne”[6]Tamże.. Woda w kontekście myśli Neimanis, jak i działań Malik przyjmuje charakter alchemicznej substancji, w której transmutacji ulegają wszelkie pojęcia i definicje, a granice pomiędzy nini ulegają zatarciu.  „(…) woda jest również planetarnym archiwum znaczeń i zasobem surowców. Wypicie szklanki wody oznacza przyjęcie w siebie duchów nawiedzających tę wodę. Kiedy chwilę później daje się nam we znaki «zew natury», zwracamy do zbiornika i mórz nie tylko nasze antydepresanty, sztuczne estrogeny czy najpospolitsze wydaliny, ale także znaczenia przenikające te materialności: kulturę jednorazowego użytku, zmedykalizowane rozwiązywanie problemów, ekologiczne odłączenie. Podobnie jak głębokie oceany, które zawierają cząstkowe zapisy z poprzednich epok geologicznych, woda zachowuje nasze antropomorficzne sekrety, nawet jeśli wolelibyśmy o nich zapomnieć. Nasza odległa, a także bliższa przeszłość powraca do nas, zarówno w strugach, jak i powodziach”[7]Tamże. – kontynuuje Neimanis. Rzeka w  ramach działań Malik i Hańderka staje się kontinuum fizjologicznych i środowiskowych znaczeń, jak i sposobem przylegania do rzeczywistości, dopasowywania się do rytmu natury, szukania własnego tempa ruchu, eksplorowania wzajemnych powiązań. Niemal cała ekspozycja wpisuje się w powolne, uważne spacerowanie. Marcher oznacza po francusku maszerować, chodzić. W tym słowie, chropowatym w wymowie, ale niezwykle zmysłowym w swoim znaczeniu, kryje się prawdziwa esencja obecności, bycia w świecie, a właściwie bycia w ruchu, tak zresztą charakterystycznego dla całego naturalnego środowiska, które niczym perpetuum mobile nieustannie ulega przeobrażeniom. Ekspozycja w Rondzie Sztuki przygląda się tej żywotnej ruchliwości, z czułością i uwagą, dekodując jej język. Buduje tym samym nowe znaczenia, przylegające niczym koszula do skóry, w których wybrzmiewają coraz bardziej donośniej ponure mitologie antropocenu, będące już nieodłącznym towarzyszem każdego spaceru. Jak podkreśla Marta Lisok, wystawa ma także być pretekstem do powstawania nowych praktyk w kontekście bliskości ziemi, znajdowania modelu funkcjonowania, opartego na bliskości, międzygatunkowym splataniu, co również mocno wybrzmiewa na tej interesującej ekspozycji, którą bez wątpienia warto obejrzeć. 


Przyleganie
Rondo Sztuki w Katowicach
21.05–21.07.2024
Artyści: Alicja Bielawska, Agnieszka Brzeżańska, Kaitlin Bryson, Grzegorz Hańderek, Petra Janda, Richard Long, Cecylia Malik, Justyna Mędrala, Silvia Noronha, Michał Smandek, Saša Spačal, Jakub Stelmach, Maria Stokłosa, Mikołaj Szpaczyński, Iza Tarasewicz, Isolde Venrooy
Kuratorka: Marta Lisok

Przypisy   [ + ]

1. R. Solnit, Zew włóczęgi. Opowieści wędrowne, przeł. A. Dzierzgowska, S. Królak, Kraków 2018, s. 398.
2. F. Gros, Filozofia chodzenia, przeł. E. Kaniowska, Warszawa 2015, s. 115.
3. Cyt. za: R. Solnit, Zew włóczęgi…, s. 397.
4. Zob. Radiotrophic fungarium, https://www.agapea.si/en/projects/radiotrophic-fungarium [dostęp: 17.06.2024].
5. Zob. A. Neimanis, Hydrofeminizm, czyli stawanie się ciałem wodnym, „Dwutygodnik” 2020, nr 3, https://www.dwutygodnik.com/artykul/8805-hydrofeminizm-czyli-stawanie-sie-cialem-wodnym.html [dostęp: 17.06.2024].
6, 7. Tamże.