Aby stworzyć interesujący plakat nie wystarczy dobrze rysować, mieć wyczucie koloru czy formy, choć to nigdy nie zawadzi, gdy autor wszystkie te umiejętności ma w małym palcu. Umiejętność projektowania plakatu to taki rodzaj wiedzy, dzięki której każdy, kto ją posiada, poradzi sobie później bez trudu ze zrobieniem ilustracji, banneru, okładki czy reklamy w magazynie oraz w wielu innych, niewymienionych przypadkach.

Język plakatu to język metafory, symbolu, lecz także komunikat bijący prosto w twarz. To trochę sytuacja niemożliwa, gdy wyzywa się oglądającego „na solo”, a właściwie wszystkich oglądających. Pojęcie „sola”, czyli wyzwanie kogoś na pojedynek, jest tu oczywiście wyrażeniem metaforycznym, to raczej zaproszenie do gry intelektualnej, w której ważne są umiejętność skojarzeń, erudycja, tak zwane wyczucie formy, pomysłowość i poczucie humoru. To rodzaj dialogu, czasem bardziej wyrafinowanego, czasem bliższego punkowemu jazgotowi, ale zawsze dialogu. Według mnie ta rozmowa z widzem bezpośrednio na ulicy jest w sztuce plakatu najciekawsza.

Myślenie plakatowe, lecz także czytanie plakatów jawi się trochę jak kod kulturowy, przypomina mi to czasy, gdy zaczynało się rozmowę od pytania: „Czego słuchasz?”, i już po paru minutach wiedziałeś, czy masz do czynienia ze „swoim”, czy też rozmowa raczej „kleić się” nie będzie.

Tutaj nie ma ściemy, albo coś działa, albo nie.

Pamiętam jeszcze, jak nie tak dawno (tak mi się przynajmniej przez moment wydawało, bo naprawdę było to jakieś czterdzieści lat temu) wybiegaliśmy z Liceum Plastycznego po zajęciach. Czasem była to 12.00, a czasem 14.00. Nikomu nie chciało się wracać do domu. Robiliśmy wtedy rundę po krakowskich antykwariatach, głównie w poszukiwaniu magazynu „Szpilki”. Ten z nas, który zdobył numer z wcześniej nieznanym albo z bardzo śmiesznym komiksem Andrzeja Mleczki (akurat ówczesny Mleczko śmieszył nas wtedy najbardziej), zostawał „królem dnia”. Dzięki „Szpilkom” poznawaliśmy już wymienionego Mleczkę, Jerzego Flisaka, Andrzeja Czeczota, Andrzeja Dudzińskiego, Antoniego Chodorowskiego, Zygmunta Januszewskiego i wielu, wielu innych. „Szpilki” były dla nas papierowym Cyrkiem Monty Pythona, uczyliśmy się absurdu, pure nonsensu, groteski, wykuwało się nasze poczucie humoru. Z zazdrością oglądaliśmy rysunki tam zamieszczane, próbowaliśmy je niezdarnie naśladować.

Gdy już „zaliczyliśmy” nasze ulubione antykwariaty, okazywało się zazwyczaj, że ktoś z nas widział świetnego Waldemara Świerzego lub Franciszka Starowieyskiego na słupie ogłoszeniowym przy Filharmonii lub nowego Wiktora Sadowskiego czy Henryka Tomaszewskiego na parkanie odgradzającym remont kamienicy przy Starowiślnej. Mimo zmęczenia pędziliśmy wtedy nawet na drugi koniec miasta, żeby te plakaty zobaczyć. To było wydarzenie! Później rozmawiało się o tym w szkole, ten, kto nie zobaczył plakatu na żywo, miał skwaszoną minę, nie był w temacie. Potem jakoś tak czas przyspieszył, pochłonęły nas inne sprawy, ale też coraz rzadziej udawało się znaleźć ciekawy plakat na ulicy, nalepiony na słup ogłoszeniowy czy parkan.

Kiedy patrzę na prace studentów uczelni artystycznych, pokazanych na Konfrontacjach, przypomina mi się ten czas, wolniej płynący, dający możliwość kontemplacji. Czuję podobne emocje jak wtedy, gdy pędziłem przez pół miasta, by stanąć przed świeżo nalepionym plakatem i patrząc na niego, poczuć i zazdrość, i podziw jednocześnie.

Pamiętam też czas, gdy wszyscy wieszczyli plakatowi upadek. Pojawiały się dyskusje, po co tego uczyć, na co nam pracownie plakatu, głosy, że przestał mieć znaczenie.Prace młodych twórców zaprezentowane na Konfrontacjach na szczęście temu przeczą, można spać spokojnie, plakat ma się dobrze.

Mój przyjaciel z Danii, gdy chciał o czymś powiedzieć, że jest wyrafinowane, zabawne, nietypowe, intrygujące mówił o tym, że jest funky.

Wygląda na to, że projektowanie plakatów wśród studentów nadal jest funky. Szkoda tylko, że ich świetne prace możemy oglądać głównie na konkursach, a tak mało jest ich potem w ich środowisku naturalnym, czyli na ulicy.

Wystawa Konfrontacje Plakatu Studenckiego 21.05-13.06.2021, Tarnowskie Centrum Kultury, Rynek w Tarnowie

Konfrontacje plakatu