Spacerujemy po Parku Strzeleckim w Tarnowie, na drzewach pojawiają się liście, ptaki śpiewają, świat budzi się do życia. O jaki rodzaj snu chodzi w tytule wystawy? (Obudź mnie za pięć minut) Do czego ma odsyłać?
Katarzyna Wyszkowska: Od jakiegoś czasu czuję się trochę tak, jakbym utknęła w Dniu Świstaka. Miętolę w kółko ten sam dzień, budzę się, jem, trochę pracuję, trochę ćwiczę, jutro jest prawie takie samo jak wczoraj, a wczoraj jak przedwczoraj, i przypuszczam, że większość z nas marzy o obudzeniu się w popandemicznej rzeczywistości, która nie nadchodzi.
Proponuję zajrzeć do Pałacyku Strzeleckiego, gdzie ma miejsce wystawa. Wydaje mi się, że przestrzeń parku doskonale z nią koresponduje. Po wejściu na wystawę wzrok pada na Twoją pracę wideo Climate depression… Czego ona dotyczy?
Climate depression wiąże się z coraz powszechniej przeżywaną tęsknotą za osobistym doświadczaniem kontaktu ze stopniowo wymierającą przyrodą, kompensowanym niekiedy przez rozmaite zapośredniczenia w formie hiperrealistycznych widoczków, jakie pojawiają się w ofercie przemysłu dekoracyjnego. Przyjęcie postawy sentymentalnej, nostalgicznej jest związane z poczuciem braku realnej możliwości poprawy tej sytuacji. Przypomina to nieco przeżywanie żałoby po kimś, kto jeszcze do końca nie umarł.
Tematycznie związane z wideo są także fotomontaże (Ocean, Living room, Sunset collection). Czy czas izolacji wpłynął na podjęcie takiego tematu?
Cykl fotomontaży powstał podczas wiosennego lockdownu, kiedy zostałam tymczasowo uziemiona w niewielkim mieszkaniu. Doświadczenie izolacji, zapewne nie tylko w moim przypadku, nasiliło tęsknotę za osobistym kontaktem z przyrodą, która byłaby w jak najmniejszym stopniu zniszczona przez działalność człowieka. Świadomość pogłębiającego się kryzysu klimatycznego podczas pandemicznego zamknięcia dała się niektórym we znaki jeszcze dotkliwiej, kiedy kontakt z zaledwie skrawkiem zieleni był nieosiągalnym luksusem. Fotomontaże odnoszą się do zjawiska depresji klimatycznej z perspektywy osobistego doświadczenia, ale też wiążą się z możliwymi odpowiedziami na ten problem ze strony przemysłu dekoratorskiego.
W swoich instalacjach nawiązujesz do konkretnych miejsc w Polsce. Co najbardziej przyciąga Twoją uwagę?
Moje prace dotyczą miejsc, które zaintrygowały mnie ze względu na swój nieco perwersyjny, absurdalny charakter. Są one na poziomie zarówno ideowym, jak i wizualnym niespójne i nielogiczne, ale w nich wszystkich, przyczyną tych osobliwych połączeń jest poszukiwanie jakiejś specyficznej grupy nabywców danych wrażeń, osób gotowych zapłacić za doświadczenie konkretnego rodzaju.
Czy instalacja jest dla Ciebie medium, dzięki któremu możesz pomieścić w pracy więcej znaczeń?
Możliwe. W instalacjach (takich, jakie ostatnio robię) uwielbiam możliwość ciągłego dobudowywania, rozrastania się pracy do momentu, aż całość wyda mi się dostatecznie nasycona. Często te przestrzenne prace ulegają wielokrotnym przekształceniom. Mogę swobodnie badać różne warianty układów i testować różne kompozycje w sposób znacznie mniej zobowiązujący niż w przypadku na przykład obrazów.
Patrzę na Lady Kebab i świat wydaje się zabarwiony na różowo, kobiecość jest łączona z „różowymi stereotypami”. Jakich innych stereotypów używasz w Lady Kebab? Czy praca może sugerować, że tytułowa lady ze względu na swoją płeć powinna spożywać innego rodzaju jedzenie niż mężczyźni?
Lady Kebab to jeden z bardziej zaskakujących produktów spożywczych przypisanych płci, na jakie natrafiłam, oprócz jogurtów osobno dla kobiet i mężczyzn Tak jakby były między nami jakieś przepastne różnice w funkcjonowaniu naszych organizmów. Przypuszczam, że ten konkretny kebab jest po prostu nieco mniejszy, być może ma odrobinę więcej warzyw… To zestawienie wydało mi się ciekawe nie tylko ze względu na przejaw przedziwnego przypisywania płciom konkretnych atrybutów, ale też z racji kulturowej roli kebaba, który upodobały sobie grupy, w których kult heteronormatywnej męskości jest wyraźnie obecny. Na przykład w piosence Dziewczyna z kebabem jednego z juwenaliowych zespołów kobiety w teledysku są zestawiane z ulubionym poimprezowym, męskim daniem, oczywiście w erotycznym kontekście. Nawiasem mówiąc, ciekawe jest również, jaki dyskomfort wywołuje u niektórych fakt, że często kebaby robią osoby niepolskiego pochodzenia. Jakiś czas temu jechałam pociągiem razem z młodym fanem Korwina, który opowiadał swoim kolegom, że ostatnio jadł znakomitego, polskiego kebaba, który był zrobiony ze zwierząt pochodzących z własnej hodowli, dzięki czemu był rzekomo tak tani.
Zastanawiam się także nad męskością, niestety toksyczną, której zarówno w Polsce, jak i na świecie nie brakuje. Dobrym tłem dla tych rozważań jest praca Middle inceling. Kim jest śpiący na obrazie mężczyzna?
To postać zaczerpnięta z jednego z wiralowych memów o informatykach z incelskimi skłonnościami. Incele (ang. involuntary celibate – ‘mimowolny celibat’) są jednym z alt-rightowych, internetowych środowisk, które za swój mimowolny celibat obwiniają kobiety, traktując je jako jedno z dóbr, które powinno podlegać równej, a więc sprawiedliwej w ich ocenie dystrybucji. W ostatnich latach także w Polsce zdaje się przybywać mężczyzn identyfikujących się z incelskimi ideami, często łączących nacjonalizm z konserwatyzmem obyczajowym i niechęcią wobec ruchów feministycznych. Dyskutując na temat kobiet i związanych z nimi niepowodzeń, często posługują się takimi sformułowaniami, jakby rozmawiali o UFO. Na amerykańskich forach funkcjonował nawet termin womanoids („kobietoidy”). Wiążą się z tym różne coacherskie strategie podrywu, stanowiące instrukcję obsługi kobiet, traktowanych jak egzotyczne, niezrozumiałe istoty z innej planety.
Ostatnio dużo mówi się o tym, że to nie męskość przechodzi kryzys, ale patriarchat. Jak sztuka lub inne rodzaje aktywności mogą wspierać działania anty-patriarchalne? Mnie przychodzi na myśl działalność Grupy Performatywnej Chłopaki. Członkowie grupy rozmawiają o męskości i zastanawiają się nad tym, jak nie być toksycznym mężczyzną. Czy zatem u podstaw każdego działania „anty” powinna stać rozmowa?
Myślę, że kluczowe znaczenie ma przeniesienie punktu ciężkości z męskiej, cis-hetero perspektywy i oddanie głosu pozostałym osobom. W sztuce na pewno widać znaczące zmiany paradygmatu i praktyczne tego konsekwencje, co jest super. Odnoszą się one nie tylko do bieżących praktyk artystycznych, ale także polegają na krytycznym przyjrzeniu się oficjalnej narracji historii sztuki i „wyłapywaniu” pominiętych, a często niesamowitych artystek. Zajmuje się tym m.in. Fundacja Katarzyny Kozyry. Nadal jednak jest nad czym pracować, to zaledwie zalążek koniecznej zmiany.
Męskość i kobiecość są w naszym społeczeństwie wtłaczane w ramy nakazujące ograniczające i zamknięte postrzeganie płci. Nadal nie doczekaliśmy się wprowadzenia rzetelnej edukacji seksualnej w polskich szkołach…
KW: Ciekawe, kiedy się tego doczekamy. Na razie zamiast tego mamy legendy o edukatorach seksualnych rozdających dzieciom tabletkę na zmianę płci. Nadal powszechne jest sprowadzanie edukacji seksualnej do atakowania dzieci zdrożnymi treściami, przed którymi powinny być chronione. Według tej narracji po przekroczeniu magicznej granicy 18 lat, nagle na młodych ludzi spływa z nieba olśnienie i zaczynają rozumieć działanie własnych organizmów i ich społecznych uwarunkowań.
Co oznaczają niedopasowane puzzle w Don’t you fit here?
Traktuję tę pracę dosyć szeroko jako metaforę wciskania ludzi w wąskie, nieadekwatne ramy opisu na przykład kategorii tożsamościowych, które często nie odpowiadają indywidualnym doświadczeniom jednostek, ale także myślałam w kontekście tej pracy na przykład o postawie poznawczej w stylu „jeśli moje teorie rozmijają się z faktami, to tym gorzej dla faktów”.
Czy w mówieniu o polskiej historii jesteśmy hipokrytami, idealizujemy haniebne czyny, tak jak idealizowane jest na przykład jedzenie mięsa? Podziwiam egzotykę barw obrazu odsyłającego do Madagaskaru, ale jednocześnie jako widzowi wegetarianinowi jest mi żal świni leżącej na talerzu…
Jestem weganką i również jest mi szkoda weselnych świniaków z rożna. Malując ten obraz, posiłkowałam się zdjęciami tych martwych zwierząt, zazwyczaj zaaranżowanych w taki sposób, aby wyglądały jak żywe, co jest dość upiorne. Ten obraz odnosi się do żalu za bezpowrotnie utraconą szansą na skolonizowanie zamorskich ziem, nadal żywego w niektórych środowiskach w Polsce. Najbardziej zmitologizowaną, niedoszłą polską kolonią jest Madagaskar. W czasach dwudziestolecia międzywojennego, za sprawą popularnej inicjatywy Ligi Morskiej i Kolonialnej, polski rząd podjął kroki zmierzające do wykupienia wyspy od Francji, jednak projekt ostatecznie nie został sfinalizowany. Sentymentalne wyobrażenia o alternatywnym rozwoju wydarzeń, w których Polska dumnie dołącza do państw o kolonialnej przeszłości, do tej pory pobrzmiewają w prawicowych memach czy przejawach popkultury, jak choćby w piosence Maryli Rodowicz Madagaskar, idealizującej kolonialne realia.
Skąd pomysł na podjęcie tematu myśliwych? Czy przeskalowane ręce w Dinner’s protectors są szkodliwe, destrukcyjne? Dominują nad środowiskiem?
Polski Związek Łowiecki nadal ma istotny wpływ na formułowanie przepisów prawnych w Polsce, pomimo faktu, że z roku na rok myśliwym spada poparcie społeczne – ponad 70% Polaków nie akceptuje działań myśliwych. Myślistwo jest idiotycznym reliktem przeszłości, bezsensowną i okrutną formą rozrywki. Jego zwolennicy często argumentują, że rzekomo troszczą się o zwierzęta, a ich interwencje są konieczne ze względu na regulacje populacji konkretnych gatunków. Jednocześnie jednak stale dokarmiają zwierzęta, co powoduje, że rozmnażają się w szybszym tempie, niż by się to działo, gdyby samodzielnie szukały pokarmu. Paśniki ustawiane są zazwyczaj w pobliżu ambon strzeleckich. W rezultacie uzyskujemy błędne koło, gdyż myśliwi przyczyniają się do rozrostu populacji, żeby ją później „regulować“. Poza tym nierzadko postrzelone zwierzęta wykrwawiają się w lesie, jeśli uda im się uciec i schować przed myśliwymi. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że tak zwane „postrzałki” to również zwierzęta z odstrzelonymi kończynami, rozerwanymi brzuchami, wlokące za sobą wnętrzności. Umierające w cierpieniu w wyniku poniesionych makabrycznych obrażeń.
Potwory-zwierzęta: wchodzimy w zakres „ceramiki zaangażowanej w prawa zwierząt”… Czy można tak określić Twoje figurki? Czy zamierzasz kontynuować ten cykl?
Mój cykl rzeźb ceramicznych składa się z przedstawień postaci potworów wywodzących się z różnych kontekstów. Te kulturowe motywy, jak na przykład Yeti, wydają się wytworami wyobraźni powstałymi w wyniku kontaktu z konkretnym gatunkiem zwierzęcia. Pomyślałam, żeby zderzyć te motywy z przedmiotami powstałymi w wyniku wykorzystania danych gatunków zwierząt do różnych celów użytkowych, dlatego krokodyl został wystrojony w buty i torebkę z krokodylej skóry, a Yeti nosi płaszcz z niedźwiedzia polarnego. Na pewno chciałabym poszerzyć ten cykl. Teraz mam w planach Krakena, czyli potwora wytworzonego w oparciu o kałamarnicę, który będzie podany na talerzu w makaronie spaghetti jako frutti di mare.
Czy ikonograficzny motyw religijny można połączyć z korporacjami? Tobie udało się to połączenie. Jaki przekaz dzięki niemu uzyskałaś? Mam oczywiście na myśli obraz Invisible hand.
Obraz ten odnosi się do wyobrażeń związanych z mechaniką funkcjonowania rynków i przekonaniu o ich samoregulacji. Geneza tej narracji ma metafizyczny charakter – u Adama Smitha niewidzialna ręka wolnego rynku jest po prostu ręką Boskiej Opatrzności. Poza tym obecny status prawny korporacji ma swoje korzenie w europejskim średniowieczu, kiedy to pierwszym instytucjom takim jak klasztory, cechy czy uniwersytety nadano status osoby fikcyjnej. Z prawnego punktu widzenia taki byt może pozywać lub być pozywanym do sądu, tworzyć prawa (w czym przypomina ludzi), lecz jest bezcielesny. Współczesne korporacje ujawniają więc cechy przypisywane w religijnych kontekstach aniołom.
Katarzyna Wyszkowska
„Obudź mnie za pięć minut”
Kurator: Dominik Kuboń
BWA Tarnów / Pałacyk Strzelecki
16.04-3.05.2021