Leżę tu myśląc o tobie —

Skaza miłości plami świat!
Żółta, żółta, żółta
wżera się w liście
i szafranem znaczy
rozwidlone gałęzie ciężko
pochylające się
na purpurowym niebie!

Nie ma światła
tylko ciężka od miodu plama
co kapie z liścia na liść
z gałęzi na gałąź
niszcząc barwy
całego świata —

a ty daleko pod czerwonym
jak wino skrajem zachodu!

Czytając przepiękny wiersz Wiliama Carlosa Wiliamsa pt. Pieśń miłosna, w przekładzie Teresy Truszkowskiej trudno pozbyć się dziś złowrogiego kontekstu. 

Żeby rozluźnić atmosferę zacznę od zabawy. W filmie Jima Jarmuscha p.t. Paterson, jeden z bohaterów wypowiada następującą kwestię: Bez miłości cała reszta traci sens. 

Znajdźcie scenę, gdzie pada wyżej wymieniona kwestia. Zobaczycie wtedy, że scena daleka jest od egzaltowanego wydźwięku jakim epatuje to zdanie. Ta scena na pewno poprawi Wam humor. Do jej znalezienia będzie Wam potrzebna uważność. 
Uważność.
Uważny jest Paterson, kierowca autobusu piszący wiersze.
Tak jak uważny powinien być każdy poeta. 
Gra go Adam Driver, o którym kiedyś już Wam pisałem. Uwielbiam tego gościa. I nawet nie przeszkadza mi to, że jest taki sławny. Wygląda ciągle jakby nie zmienił się, odkąd miał 13 lat tylko zrobił się trochę większy. Tak jakby ludzie starzejąc się tylko się powiększali, a nie zmieniały im się np. rysy twarzy. Każda jego rola, nawet ta, gdzie gra Kylo Rena, jest zbudowana z niego samego. Pod spodem solidnie skonstruowanej postaci zawsze czuje się czupurnego trzynastolatka, lecz pod tą czupurnością chowa się uczciwy, dobry chłopak*
Skąd w ogóle ten Paterson?
Miałem pisać o pewnym serialu, ale jakoś nie miałem na to pisanie pomysłu. Nie wiem jak ale wpadłem na pomysł, że napiszę tekst o poezji. Nie jestem wielkim specjalistą czy znawcą poezji, ale lubię ten stan ponadstandardowej percepcji, w który delikatnie popycha mnie właśnie czytany wiersz, lubię to surfowanie po oceanie myśli, lubię to swędzenie zwojów mózgowych, które wywołuje. Wymaga ode mnie uważności tak jak od tego, który go napisał. Lecz pozwala mi też odpocząć. Zastanowić się. Zamyślić. Bardzo głęboko odetchnąć. Lubię czytać te często surrealistycznie pozestawiane wyrazy, które tworzą w mojej głowie nowe znaczenia. Wiersze odsyłają mnie do miejsc schowanych.

Będąc kolejny raz w księgarni pobiegłem do smutnej, samotnej półki z poezją, zacząłem coś przeglądać, kupiłem jakieś trzy tomiki, że niby coś tam mi się spodobało, lecz ciągle miałem za uszami ciężar niekompetencji, nieistniejący, gdy wybieram i czytam tylko dla siebie. No i mówiąc szczerze, te tomiki kupione z przypadku, na szybko, „odwłoka mi nie urwały”.
I wtedy przypomniałem sobie Patersona, przypomniałem jak czytałem o nim recenzje, jak nie mogłem się doczekać, żeby go zobaczyć. Obejrzałem go drugi raz z przyjemnością, wzruszeniem, miłością, zamyśleniem.
Ten film jest jak zen.
Ten film jest jak wiersz.
Bohaterem jest kierowca autobusu o nazwisku Paterson, mieszkający w małym mieście o nazwie Paterson. Sensem jego życia jest pisanie wierszy, a przez to wszystko inne nabiera sensu. Paterson ma żonę, uprawiającą całymi dniami pretensjonalną, instagramową twórczość, zamęczająca wszystkich w koło swoimi wytworami. 
Paterson kocha ją miłością bezwzględną, kocha i akceptuje ją taką jaka jest.
Tak jak akceptuje swoje życie, swój los, przyjaciół, sąsiadów i małe miasto, w którym mieszka. 
Paterson jest spokojny.
Paterson jest uważny.
Paterson nie ocenia.
NIE OCENIA.
To bardzo buddyjskie, gdyby człowiek nie był potworem, napisałbym, że to bardzo ludzkie.

Paterson nie potrzebuje atencji swojej żony, ani nikogo innego, wręcz boi się ujawnić swoje wiersze całemu światu, tak jak by to ujawnienie zrujnowało intymny kontakt między nim a jego sztuką. Paterson nie ma komórki, jest mu do niczego niepotrzebna. Gdy zepsuł się autobus, którym kieruje, by wezwać pomoc, pożycza smartfona od małej dziewczynki.
Jego wiersze są o prozaicznych przedmiotach, codziennych nieefektownych sytuacjach, zwykłych sprawach, tak jak wiersze Wiliama Carlosa Wiliamsa, amerykańskiego poety, bo to jego wiersze są☺
Te użyte w filmie są przepiękne, miałem nawet pokusę, żeby je zacytować, ale zdałem sobie sprawę, że wszystko bym Wam popsuł. 

Miasto Paterson, w którym żyje Paterson to miejsce idealne. Nawet gangsterzy są tu dla ludzi i zwierząt mili. Nie ma tam agresji, zdenerwowania czy zniecierpliwienia. Wszystko odbywa się w niepozbawionym poczucia humoru spokoju, ludzie wypowiadają swoje kwestie w sposób nieco teatralny i można odnieść wrażenie, że to wszystko dzieje się dlatego, że Paterson pisze wiersze, tak jakby w magiczny sposób jego twórczość utrzymywała konstrukcje i porządek w tym idealnym świecie. 
Pod koniec jest kapitalna, wzruszająca scena, gdy do załamanego Patersona, który siedzi na ławce, przysiada się japoński poeta i niczym anioł stróż daję nadzieję i wzbudza wiarę. Bo bez wiary wszystko traci sens. Znów musiałem wbijać paznokcie w udo, tak jak robię to w kinie, żeby się nie rozkleić. Bo tę scenę zna z autopsji każdy z nas. Tylko, że tak rzadko pojawia się wtedy przy nas japoński poeta. 
Chciałbym, żeby mój anioł stróż był japońskim poetą.
Obejrzyjcie Patersona, dajcie mu szansę, mimo że jego tempo nie jest na dzisiejsze czasy. Wprowadził mnie w stan zamyślenia i kontemplacji, sprawił, że na twarzy pojawił mi się uśmiech, nawet nie wiem kiedy a jednocześnie oderwał mnie na moment od sprawdzania newsów i wiadomości. Piszcie poezję, czytajcie poezję, ona nas nie uratuje, ale może pomóc przetrwać ten kiepski moment, w którym niespodziewanie się znaleźliśmy. 
I zobaczcie wykład Adama Drivera na TED (link z gwiazdką) – a w nim fenomenalne solo jego przyjaciela.
Wiliam Adam Carlos Driver Wiliams. 
Paterson.

William Carlos Williams
Młoda mężatka

O dziesiątej rano młoda mężatka
krząta się w szlafroku, niewidoczna
zza drewnianych ścian mężowskiego domu.
Przejeżdżam obok, sam jeden w aucie.

A jednak zbliża się do krawężnika, żeby
przywołać rozwoziciela lodu czy ryb i stoi
nieśmiała, bez gorsetu pod szlafrokiem, zatykając
za ucho zbłąkane pasemka włosów, a ja porównuję ją

do opadłego liścia.
Bezszelestne opony samochodu
kruszą potrzaskujące lekko
uschłe liście, gdy przejeżdżam obok
ze skinieniem głowy i śmiechem.

Przełożył Stanisław Barańczak


„Paterson”, reżyseria Jim Jarmusch, 2016 *https://www.ted.com/talks/adam_driver_my_journey_from_marine_to_actor?language=pl#t-36636 

Źródło wierszy:


https://literatura.wywrota.pl/william-carlos-williams/

Źródła reprodukcji: 


http://propa-ganda.co.kr/xe/film/44485

https://i2.wp.com/brutstatt.de/Wordpress/wp-content/uploads/2016/11/paterson_plakat_RZ_DINA3_300dpi.jpg