Z jednej strony wydaje się bardzo archaicznym rzemiosłem, do niczego nieprzydatnym, służącym tylko jako muzealny eksponat, a jednak przyciąga dziś niemałe grupy osób, chcących poświęcić kaligrafii jakiś swój kawałek czasu, energii i oszczędności.
Nie wszyscy mają ten sam cel.
Nie każdy chciałby kaligrafią zająć się zawodowo, bo dla niektórych byłaby to może nawet profanacja tej cichej pasji. Inni marzą o tym, aby kaligrafię lub jej elementy wdrożyć do swojej pracy zawodowej. Są to najczęściej grupy zawodowe nauczycieli oraz osób z kręgu szeroko rozumianego projektowania graficznego. Jakkolwiek by nie było, kaligrafia w ciągu ostatniej dekady przeżywa w Polsce swoje „pięć minut”.
Irena, lat 37, adiunkt naukowo-dydaktyczny Uniwersytetu Rolniczego, na warsztatach kaligrafii od lat czterech: Krótko mówiąc: wszystkim polecam kaligrafię, kocham kaligrafię i chciałabym, żeby wszyscy kochali kaligrafię i myślę, że świat zmieniłby się bardzo gdyby ludzie kaligrafowali. Myślę, że bylibyśmy lepsi, spokojniejsi, bardziej zadowoleni z siebie. Bardzo dziwi mnie to, że we współczesnym świecie tak mały kładzie się nacisk na to, żeby tworzyć coś pięknego, a tylko na to, żeby konkurować, zarabiać pieniądze, mieć to, mieć tamto, smuci mnie to, bo wydaje mi się, że przecież chęć tworzenia czegoś jest bardzo pierwotną potrzebą. Rysunki w jaskiniach być może miały funkcję informacyjną, a być może miały służyć tylko do tego, żeby stworzyć coś, co się człowiekowi po prostu podoba. Więc dziwi mnie, że tak mały nacisk we współczesnym świecie kładzie się na to, aby każdy z nas mógł znaleźć dla siebie jakieś artystyczne ujście.
Najczęściej dostrzeganą zaletą, czy korzyścią, czerpaną z pięknego pisania liter jest jego terapeutyczna funkcja. Sama doświadczyłam tego podczas warsztatów kaligrafii, które prowadziłam kilka razy w zakładzie karnym z osadzonymi tam mężczyznami. Początkowo zajęcie to było przez nich postrzegane głównie jako możliwość zabicia nudy. Okazało się jednak, że sam proces kreślenia liter to coś znacznie więcej.
Ania, lat 37, specjalista ds. Logistyki, na warsztatach kaligrafii od lat czterech: W pewnym momencie orientujesz się, że nie dążysz już do tego, żeby te literki były piękne, ważne staje się samo pisanie, spotkanie. Można pisać nawet przez 4 godziny, a pierwsza kartka, ta sprzed 4 godzin i ta ostatnia jakoś bardzo się od siebie nie różnią, ale to jest dokładnie tak, jak wtedy, gdy idziesz w góry. Bo co się liczy? Samo wejście na szczyt, czy ta droga?
Dominika, lat 42, własna działalność: Kaligrafią zajęłam się, gdy potrzebowałam trochę czasu na wyciszenie się po chorobie. I to był główny powód dla którego znalazłam się na tym warsztacie. To jest czas wyłącznie dla mnie a kaligrafia pozwoliła mi spojrzeć na pewne sprawy zupełnie inaczej i na pewno będę to zajęcie kontynuować.
Sara, lat 27, kierownik administracyjny w szkole: Dla mnie jest to pewnego rodzaju mantra. Człowiek siedzi i pisze przez godzinę: „s, s, s, s…” i myśli się tylko o tym, aby litera była dobrze napisana i żeby nie spinać ręki. Daje mi to bardzo dużo spokoju, którego na co dzień nie mam.
Te same wrażenia opisywali więźniowie zakładu karnego. Spokój, wyciszenie i zaskoczenie, że spod mojej ręki też może wyjść coś pięknego. Tak się składa, że kaligrafia to nie jest sztuka dla wybranych. Choć niektórych czasami oburza fakt, że staram się popularyzować ją wszędzie a zwłaszcza w środowiskach, w których – moim zdaniem – potrzeba jej najbardziej. To nie jest tak, że, aby kaligrafować trzeba mieć piękną duszę. Raczej upierałabym się, że dzięki takim zajęciom jak kaligrafia nasza dusza pięknieje.
Magda, lat 23, księgowa: Miałam w głowie wiele stereotypów na temat kaligrafii, oczyma wyobraźni widziałam dzieci przymuszane w szkole do równego stawiania kresek. Jednak już po pierwszych zajęciach zaczęłam się zastanawiać co w niej takiego jest, że przyciąga dziś tyle osób?
Dominika: Odkrywamy piękno na nowo!
Piękno autentyczne i nieoszukane. Bo to jest „tylko” litera. W przedwojennym podręczniku Stefana Tatucha jest wzmianka o tym o jakie cechy wzbogaca nas umiejętność pięknego pisania. Podobno uczy dzieci poczucia estetyki, piękna, harmonii i czystości. Ponadto kultura pisma jest jak kultura języka. I nie da się ukryć, że ukazuje ona nasze ubóstwo. Tęsknimy dziś za pięknem, które nie byłoby poddane znieważeniu i „ukiczowieniu”.
Filip, lat 36, …: Pierwsze próby pamiętam bardzo dobrze i przypomina mi o tym pierwsza kartka, na której zacząłem się rozpisywać: TRA-GE-DIA. Nie chciałem pisać idealnie od razu, ale spodziewałem się, że chociaż będzie to miało jakieś ręce i nogi. Kreska kanciasta, roztrzęsiona, być może z przejęcia, że to coś nowego, że trzeba się wykazać przed sobą samym, trema… więc kreśliłem zamiast owali sflaczałe baloniki… Wrażenia były jednak euforyczne. Czynię dobro. Często adresując służbowe koperty robię to kaligrafując. Odbiorcy zawsze są zachwyceni.
Cenimy czas, zwłaszcza ten, który jest nam poświęcany. Nie przepadamy za szybkimi spotkaniami, szybkimi rozmowami, bo „szybko” często oznacza „niedbale”. Nie można wyrazić szacunku w pośpiechu. Nie jest możliwe podziwianie piękna w pośpiechu. Pośpiech poniża. Piękne pisanie wymaga czasu.
Małgorzata, lat 65, w przeszłości handel zagraniczny, obecnie emerytka: kiedy dzieci 7-letnie bawiły się na podwórku, ja byłam zmuszona przez mojego ojca – kaligrafa – do siedzenia przy zeszycie z kaligrafią. Wtedy nie byłam tym zachwycona, uważałam, że odbiera mi dzieciństwo, ale potem to zaprocentowało, ponieważ mój charakter pisma wyróżniał się i zawsze w szkole byłam proszona o wypełnianie dyplomów, dzienników itd. Uwielbiam pisać, ponieważ jest to dla mnie rodzaj medytacji, wyciszenia i spokoju.
Dominika: Początki były dla mnie trudne, ponieważ pomimo zdolności manualnych, które niewątpliwie posiadam, kreśliłam litery kulfoniaste i po prostu brzydkie. Ja tu miałam się przyjść relaksować, a zamiast tego jest wewnętrzny nerw, bo nie wychodzi! Ale praca, regularne ćwiczenia przynoszą efekty.
Historia litery, jej łacińskiej odmiany, sięga niemal 4000 lat. To co dla nas w tej historii dziś najważniejsze to fakt, że udało się wykształcić jej odmianę elementarzową, służącą do nauki pisania dla wszystkich, którzy tego chcieli lub potrzebowali. Tak, jak wynalezienie druku przyczyniło się do rozpowszechnienia wiedzy, tak umiejętność pisania dostępna dla wszystkich przyczyniła się do rozwoju kultury tak osobistej, jak i społecznej.
Dziś wiele mówi się o odstąpieniu od tej umiejętności na rzecz urządzeń elektronicznych, nie ma jednak takiej możliwości, aby klikanie w klawiaturę zastąpiło manualny proces kreślenia liter. Skutki takich prób widoczne są już dziś gołym okiem i coraz częściej przekonujemy się, że zanik umiejętności pisania może być przyczyną wtórnego analfabetyzmu.
Dlatego kaligrafia, nie tylko jako umiejętność pięknego pisania, lecz także jako umiejętność pisania w ogóle, cieszy się coraz większym zainteresowaniem.
Odkrywamy piękną literę na nowo.